Opolszczyzna. Czas młodych prezesów

Katarzyna Kownacka [email protected]
Grzegorz Szymański ma 35 lat. Dyrektorskie stanowisko w koncernie rzucił na rzecz własnej firmy. Już po roku od założenia firma odnotowała milionowy obrót. (fot. Sławomir Mielnik)
Grzegorz Szymański ma 35 lat. Dyrektorskie stanowisko w koncernie rzucił na rzecz własnej firmy. Już po roku od założenia firma odnotowała milionowy obrót. (fot. Sławomir Mielnik)
Przedsiębiorczy i pracowici, młodzi, a z doświadczeniem. Mają po 40 i mniej lat, a już są szefami lub właścicielami prężnie działających opolskich firm.

Zawodowe życie Mirosława Szewczyka (lat 38), prezesa opolskiej drukarni Opolgraf, nieodłącznie związane jest z wyspą Pasieką w Opolu. Tu, jeszcze na studiach, dostał pierwszą pracę w Radiu Opole.

Zobacz: Brzeg. Platynowy Laur dla właściciela BCH Marko

Współpracował z nto, a w 2002 roku został dyrektorem handlowym w Opolgrafie (mieszczącym się vis a vis radia). Dwa lata temu został prezesem drukarni. Zarządza 150 osobami.

Największy błąd, jaki jego zdaniem popełniają młodzi menedżerowie, pnący się po szczeblach kariery?

- Chcą osiągnąć wszystko od razu - mówi. - A sukces wymaga czasu. I pokory. Zwłaszcza, jeśli chcemy go odnosić w dłuższej perspektywie. Jeśli ktoś chce być dobrym zarządzającym, to powinien mieć sporą wiedzę wynikającą z praktyki, i intuicję. A intuicja wykształca się w miarę zdobywanych doświadczeń.

- Szukają splendoru i sławy i nie potrafią spojrzeć na swoją firmę oczyma klienta - dodaje Grzegorz Szymański (35 lat),obecnie współwłaściciel firmy Avangard Kuchnie & Wnętrza, która ma swoje salony w Opolu i Wrocławiu..

Pan Grzegorz zaczynał jako pomocnik kierowcy w Coca-Coli. - Targałem skrzynki z napojami, nieważne deszcz czy pogoda - wspomina.

Potem układał towar na półkach, a następnie był przedstawicielem handlowym. - Pracowałem od siódmej rano do ósmej wieczorem i przejeżdżałem po 6-8 tysięcy kilometrów miesięcznie - opowiada.

Potem były jeszcze firmy Master Food, AIG i Electrolux. - W tej ostatniej pracowałem osiem lat. Byłem szefem regionu, zarządzałem sprzedażą w jednej czwartej kraju - mówi Grzegorz Szymański.

Zobacz: Opolskie firmy mają receptę na recesję

Dziś prowadzi już drugą swoją firmę, która w krótkim czasie zanotowała milionowe obroty. Ma dwa salony mebli, a w najbliższym czasie planuje otworzyć kolejne w innych miastach Polski.

- Pewnie nie byłbym w tym miejscu, gdyby nie doświadczenia wyniesione z koncernów - podsumowuje. - Te dotyczące organizacji czasu i pracy, negocjacji, dbania o koszty, psychologii sprzedaży czy marketingu. Dlatego jeśli ktoś chce prowadzić swój biznes albo nauczyć się zarządzania większymi zespołami ludzi, nie powinien stronić od koncernów. Owszem, praca w nich jest stresująca i przypomina ciągły wyścig szczurów, ale doświadczenia, które się w niej zdobywa, są bezcenne.

Opolscy menagerowie nie pozostawiają też złudzeń: chcesz być prezesem, dyrektorem, właścicielem prężnego przedsiębiorstwa, to musisz pracować.

- I mieć do tego dużo wewnętrznej motywacji, zwłaszcza w momencie, kiedy firma powstaje i szuka swojego miejsca na rynku - mówi Maciej Skucik (lat 40), współwłaściciel rodzinnej firmy Stegu, znanej w Polsce i na świecie, która produkuje okładziny ścienne. - Jeśli ktoś jej nie ma, to nie zmusi się, by wstać o 3-4 rano i jechać do Gdańska na spotkanie z klientem.

A bracia Skucikowie - Maciej i Rafał (37 lat) tak właśnie zaczynali. Przejechali Polskę wzdłuż i wszerz w poszukiwaniu zbytu na swoje produkty.

- Nikt nas wtedy nie znał i trudno było przekonać do nich klientów, nawet jeśli mieliśmy tańszą ofertę i lepsze warunki transportu - wspomina pan Maciej. - Dziś, gdy firma jest znana i ma dobrą pozycję na rynku, jeździmy po prostu po to, by uzgadniać warunki podpisania umowy...

Zobacz: Opolszczyzna. Firmy są zaangażowane społecznie

- Czasem bywa tak, że pracuje się 3-4 godziny dziennie, a czasem siedem dni bez przerwy, niewiele sypiając - stwierdza Grzegorz Szymański. - Zwłaszcza jak się kieruje swoją firmą. Od swojego biznesu nie ma urlopów czy chorobowych. Jak jest coś do zrobienia, to się po prostu to robi. Tak długo, aż będzie zrobione.

- Bywa, że dwa dni pracuje się bez snu... - przyznaje Mirosław Szewczyk. - Ale zazwyczaj wystarcza mi około 10 godzin dziennie.

Maciej Skucik: - Pracuję stanowczo mniej niż 7-8 lat temu, ale i tak spędzam w firmie 8-10 godzin dziennie. No ale ilość godzin spędzonych w firmie nie jest równa godzinom pracy. Tych jest znacznie wiecej, bo w domu często też coś robię. Wiele pracy, którą kiedyś wykonywaliśmy sami, bo nie było nas stać na pracowników, dziś wykonują właśnie zatrudniani w Stegu ludzie - dodaje. - Ale ciągle trzeba wielu rzeczy doglądać, a czasem też wyjechać w teren i sprawdzić, jak wygląda obsługa klienta, czy kontrahenci są zadowoleni, jak funkcjonują poszczególne działy firmy.

Choć wszyscy panowie przed czterdziestką osiągnęli zawodowy sukces i dorobili się wysokich, kierowniczych stanowisk, albo własnych, dobrze funkcjonujących firm powiedzenie o tym, że jak ktoś do “40” nie zostanie szefem, to nigdy nim nie będzie, wkładają między bajki.

- To stereotyp - ucina Maciej Skucik. - Żeby dobrze zarządzać firmą czy grupą ludzi, trzeba być dobrze przygotowanym - nie tylko merytorycznie, ale też psychicznie. A do tego dochodzi się stopniowo, nie ma tu żadnych progów wiekowych.

- Złote myśli mają to do siebie, że łatwo się je tylko wypowiada - dopowiada Mirosław Szewczyk. - Jeśli ktoś ma cel, to powinien do niego konsekwentnie dążyć, bez względu na to, ile ma lat.

Zdaniem prezesa Opolgrafu konsekwencja to jedna z najważniejszych cech dobrego menedżera.

- Powinien też umieć odważnie podejmować decyzje, zwłaszcza te trudne, no i mieć cechy przywódcze - mówi Mirosław Szewczyk. - Ludzie muszą ufać jemu i jego wizjom.

Maciej Skucik twierdzi, że dobry szef musi być stanowczy, wymagający, ale też ludzki.

- Choć ta ostatnia cecha sprawia, że może się spełniać inna złota myśl: kto ma miękkie serce, ten tyłek powinien mieć twardy - śmieje się współwłaściciel firmy Stegu.

I dodaje: - Mnie chyba stanowczości brakuje najbardziej.

Opolscy biznesmeni przestrzegają też, by w pogoni za sukc esem nie zapomnieć o zdrowiu i wypoczynku.

- Trzeba ładować akumulatory, zwłaszcza jeśli się pracuje intensywnie - tłumaczy Mirosław Szewczyk. - Sztuka dobrego zarządzania to też zarządzanie swoimi siłami.

- Czas na 2-3-dniowy wyjazd w góry raz na kilka tygodni warto znaleźć - mówi Grzegorz Szymański. - Ale na dłuższy wypad w Bieszczady, do Australii, Nowej Zelandii czy Tybetu pozwolę sobie za trzy lata, gdy pozycja firmy ustabilizuje się na rynku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska