Opolszczyzna> Pogoda niszczy rolników!

Jolanta-Jasińska Mrukot [email protected] 077 44 32 592
Niektórzy rolnicy nie zawracają sobie nawet głowy wożeniem zboża do skupu, tylko od razu przeznaczają je na paszę. (fot. Sławomir Mielnik)
Niektórzy rolnicy nie zawracają sobie nawet głowy wożeniem zboża do skupu, tylko od razu przeznaczają je na paszę. (fot. Sławomir Mielnik)
Opolscy rolnicy są zrozpaczeni. Nie mogą wyjechać maszynami na podmokłe pola, zboża atakuje wilgoć i grzyb, a ceny w skupie spadają.

Sebastian Kiwus z Zawady, właściciel 120-hektarowego gospodarstwa, codziennie już przed 5 rano jest na nogach. I zaraz patrzy w niebo, licząc, że dzisiaj wreszcie zacznie kosić jęczmień. - Rok temu o tej porze było już po półmetku żniw - tłumaczy Kiwus. - A w tym roku ledwo się rozpoczynają, bo jak człowiek wyjedzie w pole, to zaraz zaczyna padać. Widzę, że ziarno coraz bardziej zawilgocone, ze strachem myślę o niespłaconych kredytach i 34 tysiącach, które wydałem na nawozy i paliwo.

Zobacz: Rolnicy walczą o prawie 3 miliadry euro

Przy tak dobrym sprzęcie, jakim przeważnie dysponują opolscy rolnicy i przy sprzyjającej pogodzie, wystarczyłyby dwa tygodnie na żniwa. Ale pogody nie ma.

Stefan Makiola z Gosławic, 120 ha, przewaga żyta i jęczmienia, miał sobotę nadzieję, że zacznie już kosić jęczmień. Wyjechał w pole, ale przód bizona ugrzązł mu w błocie. - Już mi zgniło 2,5 ha gorczycy - rozpacza Makiola. - A przy tych opadach kiepsko będzie i z pszenicą. Mokre żniwa przekładają się na cenę w skupie, bo za wilgotne ziarno płacą mniej.

Niektórzy rolnicy nie zawracają sobie nawet głowy wożeniem zboża do skupu, tylko od razu przeznaczają je na paszę. Tak zrobili np. Makiola i Kiwus, po kilka ton żyta przeznaczając dla świń.

Zobacz: Najwięcej wypadków na opolskiej wsi jest podczas żniw

Każdy dzień przynosi spadek ceny ziarna. Dlatego rolnicy spieszą się ze sprzedażą, wprost z pola, nie patrząc na godzinę, jadą na skup. Tyle, że niektóre opolskie elewatory pracują jak na razie tylko do godz. 15. - Rolnicy jeszcze nie koszą, to kolejek nie ma - przekonuje Bogdan Zagadek z elewatora Polskie Młyny przy ul. Portowej w Opolu. - To prawda, że ziarno jest wilgotne. Pierwsza partia, którą przywieźli, była zagrzybiona groźnymi grzybami, do tego zbutwiała w takim stopniu, że nie nadawała się nawet na paszę, a tylko na biopaliwa.

W Kluczborku w piątek rolnicy musieli stać w bardzo długiej kolejce, narzekali też na niską cenę rzepaku. Po interwencji nto od poniedziałku skup będzie działał przez całą dobę.

- Trudno przewidzieć, kiedy podjadą rolnicy - tłumaczy się Edward Szlęk, dyrektor Polskich Młynów w Kluczborku. - A cena skupu rzepaku w ciągu minionego tygodnia spadała cztery razy, ale to nie my je dyktujemy, a paryska giełda.

Zobacz: Strach przed pumą paraliżuje rolników

Antoni Jastrzembski, wicewojewoda opolski, już pod koniec czerwca zlecił gminom, aby oceniały straty spowodowane niekorzystną pogodą. - Czekamy na informacje, po weryfikacji przekażemy je do Ministerstwa Rolnictwa, żeby uruchomiono preferencyjne kredyty dla poszkodowanych rolników - mówi wicewojewoda.

- Z naturą nikt nie wygrał, i nie pomoże nowoczesny park maszynowy opolskich rolników - mówi Herbert Czaja, prezes Izby Rolniczej w Opolu. - Nie ma takiej drugiej grupy zawodowej, której byt w takim stopniu byłby zależny od pogody. Obawiamy się, że to mogą być najdłuższe żniwa ostatnich lat. A patrząc na ceny skupu, to już są na granicy opłacalności. To będą gorzkie żniwa dla opolskich rolników.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska