Pracodawcy przy każdej okazji narzekają na wysokie koszty pracy. W czasach prosperity tłumaczyli nimi niechęć do podwyżek płac pracowników, a w kryzysie zwracają uwagę, że z powodu wysokich kosztów pracy ich sytuacja jest jeszcze trudniejsza, niżby wskazywały na to uwarunkowania rynkowe.
Zobacz: Nikt nie potrzebuje dopłat do kredytów hipotecznych?
Zarówno pracodawcy, jak i ich podwładni mieliby się znacznie lepiej, gdyby nie zachłanność państwa.
Wzrost danin na jego rzecz w latach 2000-2008 był szybszy niż wzrost wynagrodzeń.
Przy założeniu, że nasze zarobki wynoszą 2 tys. zł brutto, państwo skasuje z tego ponad 540 zł na ZUS i podatki, zostawiając nam niecałe 1460 zł.
Zobacz: Nie tylko ZUS może ścigać symulantów
To nie koniec, bo 370 zł musi dorzucić pracodawca - oczywiście z pieniędzy, które sami dla niego wypracowujemy.
I tak dostając na rękę 1460 zł, państwu oddajemy ponad 900 zł.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?