- Już w poprzednim meczu w Tychach zagraliśmy na dobrym poziomie, ale to rywal wykorzystywał nasze błędy i przegraliśmy - podsumował Robert Kostecki, napastnik Orlika. - Z Polonią chcieliśmy się zrehabilitować i w pełni nam się to udało. Zagraliśmy bardzo dobrze nie tylko w ofensywie, ale zwłaszcza w obronie. O tym świadczy brak straconej bramki, a przecież wiele minut graliśmy w osłabieniu. Chcąc zająć jak najwyższe miejsce przede wszystkim musimy wygrywać w Opolu. To jest priorytet, ale również na wyjazdach celem są punkty.
Gospodarze świetnie zaczęli spotkanie, a w pierwszej tercji popis dał trzeci ich atak: Grant Toumlin, Rasmus Kulmala i Jared Brown. To ich zasługą były wszystkie trzy bramki dla PGE Orlika. Pierwsze dwie padły po tym jak nasz tercet wymienił krążek i kończący akcję zawodnik znajdował się w sytuacji sam na sam z bramkarzem Filipem Landsmanem. Trzecia z kolei, kiedy gospodarze grali w przewadze, po mądrze rozegranym „zamku” i strzale Toumlina, któremu dograł przytomnie Kulmala.
Podwyższyć mogli już przy stanie 1:0 Toumlin i Brown, a potem jeszcze Robert Kostecki i Kacper Guzik, ale Landsman był w tych przypadkach lepszy. W drugiej tercji to gospodarze byli dwukrotnie w poważnych opałach. Podwójne czterominutowe kary dostali bowiem po sobie Mateusz Sordon i Toulmin. Dzięki ofiarnej grze w defensywie i dobrej postawie Johna Murreya udało się uniknąć straty gola. Idealną i najlepszą okazję miał dla bytomian Maksim Kartoszkin.
Co więcej to Orlicy mogli podwyższyć. Dwa razy w dogodnej okazji znalazł się najlepszy strzelec zespołu Michael Cichy, ale tym razem górą był bramkarz Polonii. Ostatnia tercja była brzydka, mnożyły się faule, kary i przerwy, a bezpardonową walkę kontuzją przypłacił kapitan Orlika Sebastian Szydło, który lód opuścił na noszach.
- Jest podejrzenie zerwania więzadeł w stawie skokowym, trzeba dokładniejszych badań, ale tydzień Sebastian na pewno odpocznie - powiedział Krzysztof Klimontowski, masażysta w Orliku.
Miejscowi częściej grali w osłabieniu, ale rywale uderzali tylko z dystansu i Murray nie miał kłopotów. W końcówce miejscowi postawili zaś kropkę nad „i”, a dwie bramki w ciągu zaledwie 60 sekund tym razem zdobyli obrońcy: Czech Martin Paryzek i Fin Anssi Rantanen.
- To był nasz pierwszy mecz po awansie do szóstki w Opolu, dlatego bardzo chcieliśmy wygrać - powiedział trener Orlika Doug Mc’Kay. - Ważne, że stanowimy prawdziwy zespół, a pokazała to też sytuacja, w której kontuzji doznał nasz kapitan. Cała drużyna stanęła za nim i pokazała, że jest w niej prawdziwy duch. To mój siódmy mecz w roli renera Orlika i poza pierwszym w Krakowie, cały czas walczymy. Pokazujemy waleczność i zaangażowanie, a to bardzo istotne i cieszy. Dziś udowodniliśmy, że wszystkim będzie z nami ciężko.
PGE Orlik Opole - Polonia Bytom 5:0 (3:0, 0:0, 2:0)
1:0 Kulmala - 2., 2:0 Toulmin - 13., 3:0 Toulmin - 17., 4:0 Paryzek - 56., 5:0 Rantanen - 57.
PGE Orlik: Murray - Sordon, Kostek, Guzik, Cichy, Szczechura - Paryzek, Rantanen, F. Stopiński, Szydło, Kostecki - Bychawski, Sznotala, Toulmin, Kulmala, Brown - M. Stopiński, Gawlik, Gorzycki. Trener Doug Mc’Kay.
Polonia: Landsman - Cunik, Diķis, Bordowski, Kartoszkin, Danieluk - Augstkalns, Działo, Kozłowski, Słodczyk, Salamon - Owczarek, Pastryk, Przygodzki, Krzemień, Wąsiński - Falkenhagen, Stępień, Kłaczyński, Demjaniuk, Wieczorek. Trener Tomasz Demkowicz.
Sędziował: Michał Baca (Oświęcim).
Kary: PGE Orlik - 20 min, Polonia - 14 min.
Widzów 450.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?