Pięć miesięcy czekała na rehabilitację córki. Kiedy nadeszła jej kolej, przychodni skończył się limit przyjęć

fot. Tomasz Dragan
- Córka bardzo przeżywa to całe zamieszanie. Martwi się, że nie będzie leczona - żali się pani Renata.
- Córka bardzo przeżywa to całe zamieszanie. Martwi się, że nie będzie leczona - żali się pani Renata. fot. Tomasz Dragan
- Odesłać matkę z chorym dzieckiem to nieludzkie - denerwuje się Renata Zazula ze Skorogoszczy, matka 13-latki ze skoliozą. - W Medicusie byłam w kwietniu. Diagnoza pani doktor była jednoznaczna: córka ma krzywy kręgosłup i opadającą łopatkę.

- Stan dziecka był na tyle poważny, że zalecono natychmiastową rehabilitację - opowiada zrozpaczona matka.

Z otrzymanym u lekarza skierowaniem pani Renata udała się do rejestracji.

- Okazało się, że najbliższy wolny termin jest na wrzesień. Zapisałam się. Równocześnie u rehabilitantki z Medicusa wykupiłam prywatne zajęcia - dodaje.

Przyszedł wrzesień i pani Renata upomniała się o zabiegi z NFZ. Odesłano ją z kwitkiem, bo Medicusowi skończyły się pieniądze z funduszu.

- Pani Renata, jak zresztą dziesiątki innych pacjentów, została zapisana do kolejki, bo byliśmy pewni, że jak co roku dostaniemy dodatkowe pieniądze z NFZ - wyjaśnia Marek Błaszczyk, dyrektor Medicusa w Opolu. - Deklaracja ze strony funduszu była krótka: pieniędzy nie ma i nie będzie - dodaje.

Dyrektor Błaszczyk mówi, że codziennie przyjmuje pacjentów z podobnymi jak pani Renata pretensjami.
- Jedyne, co mogę im poradzić, to żeby napisali do NFZ. Jeśli tam zobaczą skalę problemu, to może jakieś pieniądze w funduszu się znajdą - mówi Błaszczyk.

Tymczasem w podobnej jak pani Renata sytuacji mogą być teraz dziesiątki pacjentów, bo kontraktów nie powiększono żadnej z opolskich przychodni.

- U nas w ambulatoryjnej opiece to jeszcze jakoś da się to wszystko zorganizować. Pacjentów można odesłać gdzie indziej. Współczuć trzeba szpitalom. Jeśli na izbę przyjęć przywiezione zostaną ofiary wypadku, to już nie ma ich gdzie odesłać - zauważa Błaszczyk.

Roman Kolek, odpowiedzialny za sprawy medyczne dyrektor NFZ, odbija piłeczkę.

- Przychodnie powinny tak rozplanować pieniądze z NFZ, żeby starczyły im na cały rok - mówi dyr. Kolek. I przyznaje: - Owszem, poprzedni rok był rokiem prosperity, ale teraz mamy kryzys - dodaje.
Problem w tym, że kiedy przychodnie będą darły koty z NFZ, ucierpią pacjenci.

- Dla mnie sprawa jest jasna: skoro ktoś zapisuje pacjenta w kolejce na usługę, musi ją wykonać. Będziemy to egzekwować - zapowiada dyr. Kolek. - W przeciwnym razie przychodnie czekają konsekwencje: kary pieniężne albo zerwanie kontraktu - dodaje.

Dziś NFZ zamierza zlecić kontrolę w przychodniach, w których doszło do takiego naciągania pacjentów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska