Chodzi o planowaną reformę samorządową zmierzającą do ograniczenia kadencji wójtów, burmistrzów i prezydentów do dwóch.
PiS zapowiadało, że odpowiednie zmiany ustawowe zostaną wprowadzone tak, aby obowiązywały od przyszłorocznych wyborów.
Ograniczenie miało mieć charakter "wsteczny" czyli obowiązywać także tych włodarzy, którzy w poprzednich latach rządzili gminami. Nie mieliby oni prawa startu w wyborach o mandat wójta, burmistrza czy prezydenta.
W poniedziałek (15 maja) prezes PiS Jarosław Kaczyński zapowiedział jednak, że partia złagodzi planowaną reformę.
- Podtrzymamy zasadę dwóch kadencji dla osób, które pełnią funkcje jednoosobowe, a więc wójtów, burmistrzów i prezydentów - mówił Jarosław Kaczyński. - Ale z karencją, tzn. z odłożeniem tego na dwie kadencje. Są jeszcze inne koncepcje, ale każda z nich jednak sprowadza się do tego, że to będzie odłożone i nie wejdzie w trakcie tych wyborów.
Opolscy samorządowcy, którzy w większości krytycznie odnosili się do pomysłu wstecznej dwukadencyjności bardziej optymistycznie podchodzą do aktualnych zapowiedzi.
- Jestem za tym, żeby to mieszkańcy decydowali o tym, ile kadencji ma rządzić burmistrz. Ale jeśli u polityków jest wola takich ograniczeń to wprowadzenie dwukadencyjności, ale odłożonej w czasie, jest bardziej uczciwą propozycją, niż ta poprzednia - mówi związany z Platformą Obywatelską Mariusz Stachowski, burmistrz Zawadzkiego.
W podobnym tonie wypowiada się burmistrz Strzelec Opolskich Tadeusz Goc, ale ma zastrzeżenia: - Jeśli rząd chce wprowadzać dwukadencyjność to jednocześnie trzeba pomyśleć o wydłużeniu tych kadencji. Wtedy możemy mówić, że takie rozwiązanie ma sens. Na razie nie słyszałem o takich propozycjach - mówi Tadeusz Goc.
Opolscy politycy Prawa i Sprawiedliwości przekonują z kolei, że to bardzo dobra propozycja. - W wielu samorządach przyda się zmiana władzy wymuszona przed kadencyjność. Propozycja Jarosława Kaczyńskiego to dobra propozycja - przekonuje Katarzyna Czochara, szefowa PiS w regionie.
Dlaczego partia zmienia zdanie? Jeden z polityków PiS zdradza nam nieoficjalnie, że wynika ona z chłodnej, politycznej kalkulacji: - PiS ogłaszając, że chce wprowadzenia dwukadencyjności poszedł na ostre zwarcie z samorządowcami. Miało to służyć mobilizacji partyjnych dołów przed wyborami na jesień 2018 roku. Jarosław Kaczyński chciał pokazać, że te wybory są bardzo ważne i gra idzie o pełną pulę - mówi nam polityk PiS. - Teraz łagodzi ton, przedstawia bardziej uczciwą ofertę. Ale działacze w gminach już zostali mocno zmobilizowani do wyborów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?