Płace na Opolszczyźnie są niższe niż w sąsiednich województwach

Tomasz Kapica
Tomasz Kapica
depositphotos.com/Wavebreakmedia
W regionie zarobki są niższe przeciętnie o 800 zł niż w woj. śląskim. Dlatego coraz więcej Opolan właśnie tam szuka pracy.

Na Opolszczyźnie przeciętna pensja pod koniec zeszłego roku wyniosła 3622 zł brutto podał GUS. Dla porównania w woj. dolnośląskim była ona wyższa o ponad 450 zł, a w śląskim aż o 800 zł. W ciągu zaledwie dwóch lat dysproporcja w zarobkach u nas i naszych sąsiadów zwiększyła się aż o 300 złotych na naszą niekorzyść.

- Powiększanie się takich różnic w dochodach mieszkańców sąsiadujących ze sobą regionów to jest poważny problem - podkreśla prof. Ryszard Bugaj z Instytutu NaukEkonomicznych PAN. - Będzie to zmuszało mieszkańców Opolszczyzny do wyjazdu za pracą do sąsiednich województw. To niesie ze sobą określone konsekwencje, m.in. dalsze wyludnianie się regionu.

Niestety, z zestawień urzędów meldunkowych i skarbowych wynika, że rzeczywiście coraz więcej Opolan nie tylko jeździ do pracy za granicę, ale także szuka jej poza granicami województwa. Już ponad 700 mieszkańców Brzegu dojeżdża do pracy w dwóch dolnośląskich miastach: Oła wie i Wrocławiu. Aż 180 kędzierzynian pracuje w Tarnowskich Górach. Więcej, niż w pobliskich Zdzieszowicach.

- A jeszcze niedawno sporą część kadry tamtejszej koksowni stanowili właśnie mieszkańcy mojego miasta - zauważa Ryszard Planta z Kędzierzyna-Koźla, były pracownik zdzieszowickiego zakładu. - Teraz ja i moi koledzy częściej przeglądamy oferty pośredniaków w Śląskiem. Tam jest ich więcej, niż u nas.

Kolejnych 150 kędzierzynian pracuje w Gliwicach. Dla porównania do pracy w
Kędzierzynie-Koźlu nie przyjeżdża nikt z Tarnowskich Gór i zaledwie garstka gliwiczan. Za pracą emigrują także mieszkańcy stolicy naszego województwa, we Wrocławiu pracuje ich już ponad 250 opolan.

Przeciętne wynagrodzenie w opolskich przedsiębiorstwach wyniosło na koniec roku 3592 zł, tj. dokładnie o 200 złotych więcej, niż 12 miesięcy wcześniej. W opolskim przemyśle, który wygląda mizernie na tle sąsiednich województw, średnie zarobki przekraczają 3,6 tys. zł. Gorzej jest w budownictwie, gdzie przeciętna pensja nie sięga nawet 3,3 tys. zł. O 300 złotych mniej zarabiają pracownicy opolskiego sektora transportowego, a zaledwie 2 tys. złotych brutto w gastronomii.

Marne to pocieszenie, że i tu pensje statystycznie wzrosły o 200 zł w skali roku. W miarę dobrze zarabiają z kolei urzędnicy, których na Opolszczyźnie mamy 10 tysięcy. Najwięcej dostają pracownicy samorządu wojewódzkiego, gdzie przeciętna pensja wynosi ponad 4,4 tys. złotych. Najmniej mają z koli urzędnicy ze starostw powiatowych, gdzie wypłaty są przeciętnie o 800 złotych niższe. W sąsiednich województwach urzędnicy zarabiają po 200, 300 zł więcej. Statystycznie wszystkie pensje urosły w ciągu roku na Opolszczyźnie o 3,7 procenta.

- Mamy przyzwyczajenia z czasów PRL, że praca jest na miejscu. Tymczasem w Niemczech nie jest niczym wyjątkowym, kiedy pracownicy dojeżdżają po 100 km do firmy. Podobnie może być u nas - uważa dr Grzegorz Balawajder, ekonomista i politolog z Uniwersytetu Opolskiego. Jego zdaniem Opolszczyzna za niedługo może się stać sypialnią.

Prof. Bugaj przypomina jednak, że w konstytucji RP jest zapis mówiący o zrównoważonym rozwoju kraju. - To jest zadanie dla rządu i samorządowców, żeby te dysproporcje nadmiernie się nie powiększały. Ceny pracy nie można traktować podobnie jak ceny gwoździ.

Czytaj też**Gdzie najlepiej płacą na Opolszczyźnie**

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska