Pamiętam, jak w akademiku cieszyliśmy się na wieść o śmierci Leonida Breżniewa, sowieckiego satrapy, któremu otoczenie nie pozwoliło spokojnie odejść, o czym krążyły zresztą niewybredne dowcipy. Co prawda o zmarłych mówi się tylko dobrze lub wcale, ale ta zasada nie dotyczy polityków, zwłaszcza samodzierżawnych zamordystów trzymających swoje i i nie tylko swoje narody za pysk.
Breżniew przypomniał mi się oglądając obrazki z Miami, gdzie tłumy kubańskich emigrantów fetowały na wieść o śmierci Fidela Castro, Tak jest, wraz z jego zgonem rodzi się nadzieja na demokratyczne zmiany na Kubie i perspektywa odbudowy tego pięknego kraju z ruiny, do której doprowadziła chora ideologia Castro.
Im większy satrapa za życia, tym większa nadzieja na normalność po jego zgonie. Zwykle reżimy oparte na kulcie jednostki to konstrukcje na glinianych nogach. Oby i tu tak było.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?