Pojeździsz na koniu albo na rowerze

Agnieszka Wawer-Krajewska [email protected]
Szczęsny Szymański, który prowadzi stadninę koni w Olszowej - Komornikach na razie zaprasza grupy zorganizowane pod namioty. Za turnus dziesięciodniowy z jazdą konną dwie godziny dziennie trzeba tu zapłacić 400 - 500 zł.
Szczęsny Szymański, który prowadzi stadninę koni w Olszowej - Komornikach na razie zaprasza grupy zorganizowane pod namioty. Za turnus dziesięciodniowy z jazdą konną dwie godziny dziennie trzeba tu zapłacić 400 - 500 zł.
Agroturystyka to przyszłość - twierdzi Waldemar Kaluza, współwłaściciel stadniny koni w Olszowej - Jankowie. - Na razie jednak Polacy wolą wyjeżdżać nad morze, w góry albo za granicę - dodaje.

Gospodarstw agroturystycznych w powiecie strzeleckim naliczyliśmy dziewięć, a w krapkowickim trzy. Nie jest ich wiele, ale proponują sporo atrakcji.
Waldemar Kaluza wraz z żoną Beatą od czterech lat gospodarują w budynkach byłej strzeleckiej stadniny koni. Pod ich rękami teren zmienił się nie do poznania. Skoszone trawniki, ozdobne drzewka, zadaszone miejsce na grillowanie, huśtawki dla dzieci, ale przede wszystkim możliwość pojeżdżenia na koniach przyciągają do Olszowej agroturystów. Od kwietnia mają dla nich przygotowane trzy dwupokojowe apartamenty z aneksem kuchennym. Wcześniej miłośnicy koni przyjeżdżali do nich tylko na jednodniowe wypady. Za godzinę jazdy konnej trzeba tu zapłacić 25 zł. Pensjonariusze o 5 zł mniej.

- Konie dają nam radość - opowiada Kaluza. - Prowadzenie stadniny, a przy okazji agroturystyki, to hobby, bo nie ma mowy, by z tego się utrzymać. Mamy z żoną prywatną działalność. Kupiliśmy ten teren, bo stąd się wywodzimy i żal było patrzeć, jak to wszystko niszczeje.
Zapalonym hodowcą koni i trenerem jest także Szczęsny Szymański z Olszowej - Komornik. On również gospodaruje na terenie po byłej strzeleckiej stadninie koni. Przygotowuje konie do jeżdżenia w zaprzęgach i pod siodło. W przyszłości planuje wyremontować pomieszczenie dla agroturystów. Na razie zaprasza grupy zorganizowane pod namioty. Za turnus dziesięciodniowy z jazdą konną dwie godziny dziennie trzeba tu zapłacić 400 - 500 zł.

Goście wypoczywający u Dembończyków w Gąsiorowicach mogą wypożyczyć u nich rower, kajak lub ponton, którym mogą popływać na pobliskim stawie, za zgodą jego właściciela. Gospodarze przygotowali dla nich dwa apartamenty z czterema pokojami w każdym. - Okoliczne tereny są idealne na wycieczki rowerowe - mówi Grażyna Dembończyk.
Pojeździć na dwóch kółkach można także w okolicach Zimnej Wódki, gdzie agroturystów przyjmują państwo Muszkietowie. - Goście z Holandii, którzy są teraz u nas, skarżą się, że nie dostali w żadnej księgarni przewodnika po Opolszczyźnie w języku obcym - mówi pani Magdalena. - Brakuje map ścieżek rowerowych, dobrych oznaczeń na drogach. Po zjechaniu z autostrady błądzili dwie godziny, zanim udało im się do nas dotrzeć.

Kobieta przekonuje, że do gospodarstw agroturystycznych trafiają osoby, które chcą się wyciszyć, odpocząć na łonie natury, posiedzieć wieczorem przy ognisku lub jak u pani Magdaleny pomuzykować przy pianinie lub popatrzeć na kratery Księżyca przez teleskop.
- Do nas goście docierają raczej rzadko, ale jak już przyjadą, to są to ludzie niezwykle ciekawi - opowiada Magdalena Muszkiet. - Z obecnymi rozmawiamy wieczorami przy muzyce klasycznej. Mają o czym opowiadać, bo zwiedzili kawał świata. Córka pokazywała im krater na Górze św. Anny, a oni mówili, że widzieli Etnę. Tym samym i my, prawie nie wychodząc z domu, poznajemy świat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska