Pół metra na ulicach

Redakcja
Ponad sto razy wyjeżdżali wczoraj strażacy, aby likwidować skutki burzy, która przeszła nad Opolszczyzną. Wypompowywali wodę z piwnic i usuwali powalone drzewa.

Według st. asp. Elżbiety Poliwody z Państwowej Straży Pożarnej w Opolu, najwięcej takich interwencji było w rejonie Kluczborka, Baborowa, Głubczyc, Korfantowa i Nysy.
- Sprawcą poniedziałkowych zjawisk w pogodzie był przemieszczający się nad Polską chłodny front atmosferyczny znad Europy Zachodniej - mówi Teresa Zawiślak, dyżurny synoptyk w biurze prognoz wrocławskiej stacji meteo. - Nad Opolszczyzną wymieszało się ciepłe powietrze zwrotnikowe z napływającą nieco chłodniejszą masą polarnomorską.
W dorzeczu Olzy spadło od 8 do 40 litrów deszczu na metr kwadratowy, w dorzeczu Odry opady nie były zbyt duże: ok. 2 litrów, natomiast w dorzeczu Małej Panwi ok. 20 litrów.Wiatr w czasie silnych burz wiał do 20 metrów na sekundę.
- Dzisiaj strefa opadów i wiatrów przemieściła się nad Polskę wschodnią. Nad województwami opolskim i dolnośląskim nie przewidujemy gwałtownych opadów - mówi Teresa Zawiślak.

Kluczbork: Za wcześnie
szacować straty
Nawałnica, która w poniedziałek w godzinach popołudniowych przeszła nad gminą Kluczbork, wyrządziła wiele strat. Mimo że trwała zaledwie godzinę, zamieniła ulice miasta w rzeki.
Opady były tak obfite, że kanalizacja deszczowa, która odprowadza wodę do rzeki Stobrawy, nie przyjęła takiej ilości. Woda na kluczborskich ulicach sięgała miejscami pół metra. Największe potoki płynęły ulicami: Byczyńską, Norwida, Ossowskiego, Wołczyńską, Mickiewicza.
Podtopione zostały piwnice siedmiu budynków tzw. użyteczności publicznej. Ucierpiał m.in. Dom Opieki Społecznej przy ul. Wołczyńskiej, przychodnia zdrowia przy Karola Miarki, Zakład Energetyczny, magazyny kluczborskiej mleczarni. Straty poniósł też szpital, zwłaszcza oddział chirurgii.

Metrowej wysokości woda podtopiła pomieszczenie, gdzie znajduje się aparat RTG. Natychmiastowa interwencja strażaków z Kuniowa, którzy wypompowali wodę, pozwoliła na szybkie uruchomienie urządzenia. Zalana została także winda, którą trzeba było dla bezpieczeństwa wyłączyć.
- Za wcześnie jeszcze mówić o stratach. Teraz już wszędzie jest sucho, a zalane pomieszczenia są odkażone. Wyjdą pewnie jeszcze sprawy związane z posadzkami, na których jeszcze stoi woda - martwi się Janusz Kubów, dyrektor kluczborskiego ZOZ-u.
Niewielkie przecieki pojawiły się też na oddziale wewnętrznym, ale tam w zasadzie nie było żadnych poważniejszych strat.
Woda nie oszczędziła także przedszkola nr 8 przy ul. Ossowskiego. Ucierpiały niedawno pomalowane suszarnie, piwnice, magiel oraz magazyn żywności. Ponadpółmetrowa woda naniosła sporo błota i szlamu, które pracownicy uprzątali jeszcze wczoraj. Nie wiadomo, czy działają stojące tutaj zamrażarki, bo ciągle są mokre i nie można ich uruchomić. Zalane zostało także pomieszczenie na wózki.

Gwałtowne podmuchy wiatru przewróciły ponad 20 drzew. Najwięcej powalonych konarów było na trasie Kluczbork - Wołczyn. Kasztanowiec, którego wiatr i mocne uderzenia deszczu wyrwały z korzeniami, upadł na dwa samochody zaparkowane przy ul. Kościuszki w Kluczborku.
Skutki nawałnicy usuwały trzy jednostki straży pożarnej z Kluczborka i siedem oddziałów Ochotniczej Straży Pożarnej z okolicznych wiosek. W sumie w akcji brało udział 45 strażaków - pracowali do godz. 1 w nocy.
- Odbieraliśmy mnóstwo zgłoszeń od osób prywatnych, ludzie byli zdenerwowani i wystraszeni - opowiada kapitan Janusz Krupa z kluczborskiej straży pożarnej. - Największym problemem było wyjaśnienie im, że nie są jedynymi poszkodowanymi i muszą cierpliwie czekać na strażaków.
Lis, Błat

Głubczyce: Najgorzej było
w Szczytach
Ponad 30 podtopionych gospodarstw, zalane wodą piwnice oraz obory - to bilans szkód, jakie wyrządziła burza nad powiatem głubczyckim.
Najbardziej ucierpiała miejscowość Szczyty w gminie Baborów, gdzie dramat rozpoczął się o godzinie 19. Ulewny deszcz całkowicie odciął tę wieś od świata. Droga prowadząca z Baborowa do Szczytów zamieniła się na kilka godzin w rwący potok, który mogły pokonać jedynie ciężkie wozy strażackie. Samochodem osobowym można było dojechać do wsi dopiero kilkanaście minut po północy.
- Poniedziałkowej nocy wyjeżdżaliśmy do akcji kilkanaście razy - informuje st. asp. Józef Orłowski z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Głubczycach. - Głównie wypompowywaliśmy wodę z zalanych piwnic, studni i pomieszczeń inwentarskich oraz usuwaliśmy połamane drzewa. W całym powiecie głubczyckim woda zalała ponad 30 gospodarstw, najwięcej w Baborowie, Szczytach oraz Głubczycach.

W Szczytach ulewny deszcz, jakiego nie pamiętają nawet najstarsi mieszkańcy, padał przez 20 minut. Zalał w tym czasie 10 gospodarstw, z których największe straty poniósł Norbert Łopata.
- Woda na moim podwórku sięgała prawie metra. Dzieci płakały w domu, bo pierwszy raz widziały coś takiego. Wokół waliły pioruny. Biegałem z żoną po podwórku, nie wiedząc, co ratować. Myślałem, że się tutaj utopimy - opowiada Norbert Łopata, właściciel najniżej położonego gospodarstwa we wsi. - Zabezpieczyłem drzwi wejściowe, ale woda i tak zalała mi piwnicę, samochód w garażu, przez izolację w ścianach wdarła się do mieszkania i podtopiła wykładzinę w pokoju. W garażu miałem zmagazynowane paliwo do ciągnika, które miało mi wystarczyć na okres siewów. Było tam prawie 200 litrów ropy, która również poszła z wodą. W oborze miałem ponad pół metra wody. Gdyby strażacy nie pomogli mi wyprowadzić krów, to na pewno by się potopiły.
Wszystkie gospodarstwa w Szczytach były ubezpieczone. Jeszcze w tym tygodniu przedstawiciele agencji ubezpieczeniowych będą liczyć szkody.
- Woda zalała mi piwnice, garaż i obory. To cud, że nie potopiły się zwierzęta - relacjonuje Józef Drost, sołtys Szczytów.
- W stodole trzymałem ponad 30 ton zboża na karmę dla bydła, część tego zboża również poszła z wodą, udało mi się uratować jedynie 10 ton. Woda zalała mi też kilka silników elektrycznych.
Rolnicy ze Szczytów będą sprzątać swoje obejścia jeszcze przez kilka tygodni. Wczoraj pomagali im w tym strażacy. W zakładzie rolnym w Baborowie deszcz zalał również kilka ton pszenicy.
- Deszcz zawilgocił nam jakieś trzy tony zboża - mówi kierownik zakładu Marek Łysakowski. - To naprawdę nie jest wielka strata, bo zboże przewieźliśmy już na suszarnię, więc zostanie uratowane. Będziemy musieli się za to napracować przy wywożeniu błota, które napłynęło z sąsiednich pól na podwórko.
Wczoraj rolników ze Szczytów odwiedziła komisja z gminy. Burmistrz Baborowa Krystian Dolipski poinformował nas, że straty nie zostały jeszcze oszacowane.
- Każdą sprawę będziemy traktować indywidualnie, podobnie jak robiliśmy to po nawałnicy, która przeszła w lipcu nad Baborowem - zapowiedział burmistrz Dolipski. - Byliśmy we wtorek u mieszkańców, którzy zgłosili do nas zalanie gospodarstwa, i jeżeli któryś z nich będzie potrzebował jakiejkolwiek pomocy, to może zgłaszać się do gminy.

W samym Baborowie zostało zalanych kilkanaście piwnic, głównie na ulicy Powstańców, Krakowskiej i Raciborskiej. Na drodze z Czerwonkowa do Suchej Psiny wiatr połamał gałęzie na kilkunastu drzewach. Z powodu niedrożnej kanalizacji burzowej woda zalała również wiadukt na ulicy Opawskiej w Baborowie, pod którym utknęło kilka samochodów.
Jeszcze wczoraj po południu straż wypompowywała wodę z zalanych studni w Szczytach oraz z piwnic w Baborowie.         Mirosław Marzec

Olesno: Trąba
nad Zębowicami
W poniedziałek około godz. 16.00 nad Zębowicami (gm. Olesno) przeszła trąba powietrzna. - Błyskawicznie przewróciła piętnaście starych, potężnych drzew - mówi Kazimierz Hryniów, podinspektor ds. dróg, melioracji i gospodarki komunalnej w tutejszym urzędzie.
Jedno z nich spadło na dom. - Na szczęście nikomu nic się nie stało. Konary lekko uszkodziły pokrycie dachu, płot, pokrzywiły składowaną w gospodarstwie blachę - dodaje.
Drzewa zatarasowały kilka dróg na terenie gminy. Strażacy z Olesna i ochotnicy z Zębowic szybko je oczyścili. Do najpoważniejszego uszkodzenia drogi doszło w Nowej Wsi, gdzie upadające drzewo wybrzuszyło asfalt.
Straty nawałnicy oszacowano na ok. 4 tys. zł.         Kosz

Nysa: Zaczęło się
po 21.
W Nysie poniedziałkowa burza rozpoczęła się około godziny 21.00. Z nieba lunęły strugi deszczu, a jezdnie zamieniły się w ciągu kilku minut w potoki. Na ulicy Ujejskiego woda była tak głęboka, że samochody jadące tamtędy w kierunku Otmuchowa musiały zawracać i szukać objazdu. Wiał bardzo silny wiatr.

- Wichura uszkodziła linie średniego napięcia w Tułowicach, Kluczniku, Włostowej i Szybowicach - informuje Zdzisław Leśniak z Rejonu Energetycznego w Nysie. - Przewracające się drzewa i połamane gałęzie pozrywały również przewody niskiego napięcia, głównie w Nysie i Wyszkowie. Na skutek zetknięcia się przewodów poprzepalało się też dużo bezpieczników w transformatorach, powodując krótkotrwałe braki w zasilaniu. Wszystkie szkody zostały już usunięte.
Pogotowie ratunkowe w Nysie nie otrzymało żadnego zgłoszenia o wypadkach spowodowanych spadającymi gałęźmi. Kierowca jadącego ulicą Orzeszkowej w Nysie samochodu uderzył w powalone na jezdnię drzewo, nie odnosząc jednak obrażeń.

- W poniedziałek i wtorek straż pożarna wyjeżdżała do 35 zdarzeń związanych z burzą - wylicza starszy aspirant Krzysztof Kobluk z Powiatowej Straży Pożarnej w Nysie. - 19 razy byliśmy wzywani do usuwania powalonych drzew z jezdni i chodników w mieście, a także w okolicznych wioskach, na przykład w Piątkowicach, Skoroszycach i Jasienicy. 15 razy wyjeżdżaliśmy do wypompowywania wody z zalanych piwnic, głównie z budynków mieszkalnych w Nysie, ale też do warsztatów mechanicznych, przedszkola i Urzędu Gminy w Korfantowie.
Burza przeszła również nad Paczkowem, gdzie zalanych zostało kilkanaście piwnic.          Mich

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska