MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Polacy pracujący w Holandii mają problemy z nieuczciwymi firmami i nieznajomością przepisów

fot. Archiwum/PS
fot. Archiwum/PS
Opolszczyzna to region, z którego do Holandii co roku wyjeżdża najwięcej Polaków.

Rozmowa

Rozmowa

O problemach trzeba mówić
Marnix Krop, Ambasador Królestw Niderlandów w Polsce

- Jaka jest opinia o Polakach pracujących w Holandii?
- Osobiście nie mam zbyt wielu informacji na ten temat, ale nasi pracodawcy cenią sobie Polaków, uważając ich za lojalnych i bardzo pracowitych ludzi.

- Wielu Polaków w Holandii dotknął światowy kryzys. Widać to szczególnie po spadku ilości ofert pracy dla nich. Kiedy sytuacja może się poprawić?
- W Holandii spadek PKB w tym roku ma wynieść 4 procent, ale kryzys dotknął przede wszystkim wielkie firmy, które szukają oszczędności w ograniczaniu zatrudnienia. Problem dotyczy szczególnie pracowników czasowych, wśród których jest dużo Polaków. Pocieszające jest to, że Polacy bardzo dobrze czują się w rolnictwie, a tę gałąź kryzys dotknął mniej niż np. przemysł. Kiedy to się skończy - nie wiadomo.

- Wielu Polaków napotyka na nieuczciwych pracodawców, którzy często kwaterują ich w fatalnych warunkach. Czy holenderski rząd robi coś w tej sprawie?
- Przeprowadzamy kontrole w mieszkaniach, gdzie mieszkają Polacy i inni zagraniczni pracownicy. Sprawdzamy, czy wszyscy żyją w odpowiednich warunkach i przyznam, że inspekcje odnoszą skutek - nałożyliśmy wiele dotkliwych kar i wydaje się, że sytuacja ulega poprawie.

- Co może wyniknąć z takich jak środowe spotkań dla polskich pracowników?
- Spotkania mają służyć temu, aby swoje propozycje i wnioski mogli zgłaszać ci, którzy tematyką pracy zajmują się na co dzień i znają ją od podszewki. My ze swojej strony staramy się uwrażliwić ludzi zajmujących się pośrednictwem pracy na konieczność nauki języka i holenderskiej kultury przez tych, którzy nas odwiedzają.

Do niedawna głównym problemem 84 tysięcy Opolan, którzy pracują obecnie w Holandii, były niejasne interpretacje przepisów podatkowych. Od kilku miesięcy sprawa jest nieaktualna, co nie znaczy, że problemy z zakwaterowaniem, formalnościami w ZUS-ie czy zasiłkami socjalnymi zniknęły.

Aby omówić niektóre z nich przedstawiciele opolskich biur pośrednictwa pracy spotkali się w środę z ambasadorem Królestwa Niderlandów. Dlaczego akurat tu?

- Opolszczyzna to region, z którego do Holandii co roku wyjeżdża najwięcej Polaków - wyjaśnia Robert Bos z firmy Pran, który był jednym z organizatorów spotkania.

Jedną z głównych zgłoszonych na spotkaniu spraw był fakt, że Polacy bardzo często nie mają informacji o pełni swoich praw. Chodzi m.in. o to, że każdy zameldowany w Holandii Polak już po trzech miesiącach - o ile wcześniej tyle samo pracował w Polsce - nabywa prawo do zasiłków. Jednak aby udowodnić zatrudnienie w naszym kraju, trzeba przedstawić zaświadczenie z ZUS-u. I tu pojawiają się problemy.

- Polski ZUS jest mocno zdecentralizowany - komentuje Guido Vreuls, szef opolskiego oddziału OTTO. - Jeśli ktoś pracował w kilku miejscach, dane na temat jego zatrudnienia znajdują się w kilku wojewódzkich oddziałach ZUS i bardzo trudno je zdobyć.
Vreuls zwraca uwagą na dodatkową przeszkodę, z jaką spotykają się korzystający z usług jego firmy Opolanie. Zdaniem biznesmena wymogi w polskich skierowaniach do pracy są zbyt szczegółowe i uważa on, że w takim dokumencie wystarczyłoby zaznaczyć, iż pracownik otrzyma wynagrodzenie minimalne, że ma zapewnione zakwaterowanie i - w razie zwolnienia - transport do Polski.

W rzeczywistości polscy inspektorzy domagają się aktualizacji skierowań przy każdej zmianie stawki wynagrodzenia czy miejsca pracy. Dla każdej z takich korekt trzeba przyjeżdżać do Polski.

- Tu potrzeba większej elastyczności - tłumaczą holenderscy pośrednicy.

Osobnym tematem, jaki ich zdaniem zasługuje na uwagę, jest duża ilość nielegalnych pośredników.

- Firmy naruszające przepisy są dla nas nieuczciwą konkurencją, nie płacą podatków, a co najważniejsze - oszukują pracowników - mówi nto Mariusz Lang z Agencji Pracy SBA Euro. - Przy okazji ich działania psują opinię wszystkim pośrednikom jak i Holandii jako miejscu, do którego warto wyjechać do pracy.
"Lewi" pośrednicy nie wypłacają jeszcze dodatków za godziny nadliczbowe, czy pracę na zmiany.

W związku nieuczciwą konkurencją pojawia się jeszcze jeden temat: niektóre firmy za pracę w Holandii płacą Polakom minimalne wynagrodzenie polskie, inne wyższe - holenderskie.

Ci, którzy płacą pracownikom mniej niż holenderskie minimum (8 euro brutto za godzinę) wliczają do płacy tzw. dodatek rozłąkowy (42 euro za dzień pracy) i dzięki temu uzyskują wyższą stawkę. Oszukani pracownicy myślą, że wszystko jest w porządku, bo dostali tyle, ile im obiecano.

Co w takim razie zrobić z nieuczciwymi konkurentami?

- Wzmóc kontrole i sprawdzać, czy wszyscy przestrzegają umów zbiorowych, obowiązujących przy pośrednictwie pracy - radzą opolskie biura, które wskazały, że tylko na poziomie kontaktów międzyrządowych oraz ministerialnych akcentowane przez nich problemy dadzą się rozwiązać.

- Nasze kompetencje, jako prywatnych firm nie sięgają tak daleko, ale w wszystkim nam zależy na przejrzystości przepisów - komentuje Robert Bos. Dodaje też, że spotkania takie, jak środowe z ambasadorem Holandii pozwalają przekazać pośrednikom ich postulaty, a przedstawiciele rządów mogą dzięki temu usunąć luki w przepisach.

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska