Polonia Nysa wygrała z GKS-em Grodków 1-0

fot. Sebastian Stemplewski
Dawid Śliż tym strzałem głową zapewnił Polonii drugie zwycięstwo z rzędu.
Dawid Śliż tym strzałem głową zapewnił Polonii drugie zwycięstwo z rzędu. fot. Sebastian Stemplewski
Nyscy piłkarze zostali nagrodzeni za grę do ostatnich sekund. W doliczonym czasie gry gola zdobył Dawid Śliż.

Była 92. min meczu. Poloniści egzekwowali rzut rożny, a pozostawiony bez opieki Dawid Śliż precyzyjnym strzałem głową posłał piłkę do bramki. Rozpacz futbolistów z Grodkowa nie miała granic, natomiast szalał ze szczęścia strzelec gola. Zapomniał o tym, że radości nie można demonstrować zdjęciem koszulki, za co zobaczył żółtą kartkę.

- Bramkarz GKS-u ułatwił mi zadanie - przyznał Śliż. - Wcześniej miałem dwie wyborne sytuacje, ale wtedy górą był golkiper gości.

W pierwszej połowie spotkania więcej z gry mieli grodkowianie. Ich akcje były płynniejsze, częściej gościli w polu karnym Polonii, wypracowali kilka dobrych sytuacji strzeleckich. Bramki nie zdobyli, bowiem szczególnie źle ustawiony celownik miał Grzegorz Maryszczak.

- Już do przerwy mogliśmy zapewnić sobie zwycięstwo - narzekał Wojciech Żarów, pomocnik GKS-u.
- Nie potrafimy kończyć idealnych okazji celnymi trafieniami. W meczu o sześć punktów zasłużyliśmy choćby na remis. Spotkanie z sąsiadem z dołu tabeli ma taką właśnie stawkę. Nadal daje znać o sobie brak ogrania naszych młodych piłkarzy.

Po zmianie stron trwała zacięta walka, w której nieco więcej do powiedzenia mieli nysanie.
- Po miernej pierwszej połowie nasz zespół wyzbył się nadmiernego respektu przed rywalem i zaczął grać swoje - podkreślił Robert Bułka, II trener Polonii. - Zaczęliśmy śmielej atakować zmęczonego rywala, mieliśmy kilka niewykorzystanych okazji, tymczasem gola na wagę bezcennego zwycięstwa zdobyliśmy w niecodziennych okolicznościach. Cieszy coraz odważniejsza gra naszych młodych zawodników - Kamila Kotrysa i Bartłomieja Słowika. Gdy nabiorą doświadczenia będą mocnymi punktami naszej drużyny.

Na początku II połowy grodkowianie mieli dwie bardzo dobre okazje do objęcia prowadzenia. W 46. min, po kiksie obrońcy Polonii, idealną szansę zmarnował Maryszczak, a dziewięć minut później jego "wyczyn" skopiował Przemysław Porębski.

- Po takim meczu można tylko płakać - powiedział Marek Grabowski, grający trener GKS-u. - Najpierw marnujemy idealne okazje do zdobycia gola, by w ostatnich sekundach spotkania stracić "głupią" bramkę. Obciąża ona konto naszego bramkarza, chociaż obrońcy też nie pozostają bez winy. Już od dłuższego czasu cierpimy na zastraszającą nieskuteczność, a ponadto brakuje doświadczenia młodym piłkarzom. Po tej pechowej porażce jesteśmy w coraz trudniejszej sytuacji.

- W tym pojedynku walki sprawiedliwszy byłby remis - przyznał strzelec jedynego gola Śliż. - Nasi rywale nie byli gorsi, ale do nas uśmiechnęło się szczęście.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska