Polska szkoła w Anglii. Dzieci uczą się tu polskiego w soboty

fot. Ewa Bielicka
10-letni Alan jest jednym z dwustu uczniów polskiej szkoły w Luton.
10-letni Alan jest jednym z dwustu uczniów polskiej szkoły w Luton. fot. Ewa Bielicka
- Byłem cały happy, gdy dowiedziałem się, że będę chodził do tej szkoły… - mówi 10-letni Alan z wyraźną ironią. Bo które dziecko jest szczęśliwe, gdy w sobotę idzie do szkoły?

W Anglii zaczyna się długi majowy weekend. Rówieśnicy Alana z angielskich szkół już w piątek wieczorem zaczęli miniholiday. A Alan - i inne polskie dzieci - z tornistrami na plecach wchodzą na szkolny dziedziniec. Te tornistry - prawie tak duże jak w Polsce - to cecha charakterystyczna dzieci uczęszczających do polskiej szkoły. - Moi chłopcy noszą do angielskiej szkoły tylko jeden zeszyt - mówi Iwona Abramczyk, kiedyś z Opola, a dziś z Luton. - Pozostałe zeszyty i książki trzymają w szkolnych szafkach. Ale polska szkoła wynajmuje klasy od angielskiej i nie ma tam miejsca na szafki z książkami.

- Mnie się polski system uczenia bardziej podoba niż ten angielski. W domu wezmę polskie zeszyty moich dwóch chłopców i wiem, czego się nauczyli - mówi Bernard Gaudecki. - Gdy wracają z angielskiej szkoły, to mówią tylko, że wszystko jest okay. Dziś do szkoły polskiej w podlondyńskim Luton chodzi 200 dzieci z Luton, Dunstable oraz innych okolicznych wsi i miejscowości, a nawet z Londynu. Piętnaście lat temu tych dzieci było zaledwie 20. Historia szkoły zaczęła się latach 50. od zajęć w przyparafialnej sali polskiego kościoła w Dunstable.

Marian Biskupski, kierownik szkoły: - Organizujemy tu polską maturę, przygotowujemy młodzież do państwowego egzaminu z języka polskiego. Absolwenci potrafią tłumaczyć na piśmie i ze słuchu z polskiego na angielski i na odwrót. A to w Anglii coraz bardziej przydatna umiejętność. Sam jest absolwentem polskiej szkoły w Luton, na co dzień pracuje jako londyński urzędnik.

Polacy bez kompleksów
Alan biegnie na szkolny plac zabaw i wdrapując się na drabinki wyjaśnia: - Nie byłem happy, gdy się dowiedziałem, że będę w soboty chodzić do szkoły. Ale to już nieaktualne. Bo w polskiej szkole mam wreszcie się z kim zaprzyjaźnić, pobawić, umówić się. Rówieśnicy z angielskiej szkoły za dużo marudzą, a za mało się bawią. 6-letnia Klaudia nigdy nie marudzi, idąc w sobotę do szkoły. Gdy wraz z rodzicami przyjechała do Anglii, miała 4 lata. Do szkoły można zapisywać już dzieci 5-letnie.

- To idealne rozwiązanie, by córka nie czuła się osamotniona i miała kontakt z rówieśnikami - mówi mama, Katarzyna Zyskowska. Pochodzi z Grajewa. - Dobrze, że jest miejsce, gdzie dziecko nauczy się polskich wierszyków, pisać po polsku, ładnie się modlić w ojczystym języku. W tej szkole możemy przygotowywać dzieci do polskiej komunii.
Na dziedziniec, gdzie bawią się dzieci, wchodzi Marian Biskupski.

Macha staromodnym dzwonkiem woźnego - to znak, że zaczynają się zajęcia. Dzieci ustawiają się klasami i maszerują do sali gimnastycznej. Tam zaczyna się apel. Czas na komunikaty i pouczenia. Wspólna modlitwa "Ojcze nasz". I koniec apelu, wyjście grupami do klas. Tak jest co tydzień. - Przez lata byłem na misji w Niemczech - mówi ksiądz Ryszard Sadecki. - I choć jest tam wielu Polaków - nie było takich możliwości kultywowania polskiej tradycji jak tu, w Anglii. Polacy nie muszą mieć tu żadnych kompleksów.

Rodzice robią za ochroniarzy
Gdy dzieci zamykają się w klasach, by poznawać arkana polskiej gramatyki, rodzice się nie rozchodzą. Wielu z nich należy do Stowarzyszenia Przyjaciół Polskiej Szkoły, mają wiele spraw do omówienia. Niektórzy zakładają pomarańczowe kamizelki i ustawiają się przy wyjściu. Drzwi są wprawdzie zamknięte, otworzy się je jedynie przy pomocy domofonu, zaś wokół nie ma dilerów narkotykowych.

- Ale będziemy pilnować młodzieży podczas przerwy - mówią Ewa i Bernard Gaudeccy. - Aby się nie przepychały, nie wybiegały na ulicę, punktualnie wróciły do klas. Zwykle Polacy w Luton pracują od rana do popołudnia, jeśli mieszkają w domkach wynajmowanych w angielskich dzielnicach - prawie nie utrzymują sąsiedzkich stosunków, zapracowani - mogą nawet przez parę miesięcy na oczy nie widzieć swego sąsiada. Na korytarzu pod klasami czy na szkolnym podwórku trwa więc polskie życie towarzyskie. - Truskawki w Tesco są po trzy funty… - Na ulicach wymieniają właśnie lampy na nowe, choć te stare były przecież dobre. - Wkrótce wszyscy spotkamy się na Dniu Mamy. Nasze dzieci szykują nam niespodziankę.

Satysfakcja gwarantowana
Zapracowani w tygodniu są też nauczyciele. Decydowali się na emigrację, bo w kraju trudno im było wyżyć z nauczycielskiej pensji, założyć rodzinę, kupić czy wynająć mieszkanie. W podlondyńskim Luton o to wszystko łatwiej. Trzeba jednak zwykle pożegnać się z zawodem. - Od poniedziałku do piątku pracuję jako kontroler jakości - mówi Ryszard Hoppe, nauczyciel historii z Gdyni. Dopiero w w polskiej szkole może przypomnieć sobie swój wyuczony zawód. O tym, że polska szkoła potrzebuje nauczycieli, dowiedział się z kościelnych ogłoszeń. - Praca tu jest społeczna - mówi Ryszard Hoppe.

Nauczyciele otrzymują jedynie zwrot kosztów dojazdu. Rodzice płacą za szkołę 95 funtów rocznie, pieniądze idą również na pokrycie szkolnych imprez i wycieczek. - W życiu liczy się nie tylko kasa. Owszem, wyemigrowaliśmy wszyscy za godnym zarobkiem, ale gdybym oglądał się tylko za pieniędzmi, tobym się cofał - mówi nauczyciel. Ryszard Hoppe nie ma wątpliwości - zalatani rodzice nie opowiedzą dzieciom o "Panu Tadeuszu", insurekcji kościuszkowskiej, Konstytucji 3 maja, cudzie nad Wisłą, Katyniu… Robi to za nich polska szkoła.

- Nawet jeśli nauczą dzieci mówić poprawną polszczyzną, nie mają już czasu uczyć ich ortografii - dodaje. - A nasze dzieci bardzo chłoną informacje o Polsce. Pochodzący z Krakowa Sylwester Lasota wyjaśnia: - To, czy dorośli zostaną w Anglii czy nie - to ich osobista decyzja. Ale dzieciom nie należy nic narzucać ani zamykać drogi powrotu. Jeśli kiedyś postanowią powrócić do ojczyzny - będą miały przynajmniej podstawy polskiego wykształcenia. To ważne, by nie czuły się obco w ojczyźnie.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska