Pomysł już jest, brakuje jednak pieniędzy

Fot. Tomasz Dragan
Teraz wszystkie zawiadomienia przyjmuje stanowisko kierowania w namysłowskiej komendzie PSP (na zdjęciu dyżurny strażak aspirant Krzysztof Prociak).
Teraz wszystkie zawiadomienia przyjmuje stanowisko kierowania w namysłowskiej komendzie PSP (na zdjęciu dyżurny strażak aspirant Krzysztof Prociak). Fot. Tomasz Dragan
Co roku na namysłowskich drogach dochodzi do kilkudziesięciu wypadków samochodowych. Nie wszystkie ich ofiary mają szansę przeżyć.

Jak podkreślają zgodnie osoby ratujące życie osobom poszkodowanym w kolizjach drogowych w powiecie namysłowskim, problemem nie jest już to, kto kogo ma powiadomić o zdarzeniu, ale to, gdzie dostarczyć rannych. W Namysłowie nie ma bowiem oddziału ratunkowego, takiego jaki powinien funkcjonować w każdym szpitalu powiatowym.

Te telefony warto zanotować
Od niedawna można już bez żadnych problemów dodzwonić się do namysłowskiej komendy straży pożarnej. Dzięki wymianie centrali uruchomiono tam pięć linii telefonicznych i jedną komórkową, na którą również można dzwonić, zgłaszając zdarzenia. Nowe numery namysłowskich strażaków to: 410 67 75, 410 67 76, 410 67 77, 410 67 55, 410 67 65 i komórkowy 0 604 453 936.

- Projekt ustawy o ratownictwie medycznym, który ma wejść w życie za dwa lata nie uwzględniał utworzenia w Namysłowie takiego oddziału. To oczywisty błąd, który będziemy starali się naprawić - mówi Artur Masiowski, dyrektor szpitala w Namysłowie. - Odległości pomiędzy Brzegiem, Opolem a Kluczborkiem, gdzie mają funkcjonować takie oddziały, są tak duże, że może darzyć się sytuacja, w której po prostu nie uda nam się dowieźć tam pacjenta. To zajmie kilkadziesiąt minut.
Jak mówi Masiowski, jedynym wyjściem jest utworzenie przynajmniej części oddziału, na którym można byłoby hospitalizować osoby dopiero co przywiezione z wypadków. Jakie są szansę na realizacje pomysłu dyrektora?
- Uruchomienie oddziału zostało zapisane w planach remontu szpitala - mówi Artur Masiowski - Mam nadzieję, że z pomocą wojewody oraz naszych władz powiatu uda nam się nie tylko uzyskać pomoc finansową na ten cel ale i w efekcie doprowadzić do uruchomienia takiego oddziału. Chciałbym, aby mógł on zacząć funkcjonować już za dwa, może trzy lata. Wszystko zależy oczywiście od pieniędzy.

Okazuje się jednak, że doskonałym uzupełnieniem szpitalnego oddział byłoby również centrum powiadamiania ratunkowego, jakie powinno zostać uruchomione w samym Namysłowie. Trafiałyby tam informacje o wszystkich wypadkach oraz innych zdarzeniach, do jakich dochodziłoby w całym powiecie.
- Teraz jest tak, że albo my powiadamiamy pogotowie albo medycy dają nam znać o zdarzeniu czy wypadku drogowym - mówi st. kpt. Krzysztof Gacek, komendant namysłowskiej Państwowej Straży Pożarnej. - Sama wymiana informacji zajmuje nam kilka minut, co w przypadku ludzi czekających na pomoc może decydować o ich życiu. A gdyby zgłoszenie o wypadku przyjmowała jedna osoba w jednym miejscu, mogłaby sama rozdysponować zarówno karetką, jak i ekipą straży pożarnej. Skróciłoby to zarówno czas oczekiwania na pomoc, a nam ułatwiłoby pracę.

Jeżeli chodzi o centrum powiadamiania ratunkowego, to sprawa może okazać się prostsza w realizacji w porównaniu z oddziałem ratunkowym. W namysłowskiej komendzie straży pożarnej jest już bowiem pomieszczenie, w którym mogłoby w przyszłości powstać centrum powiadamiania.
- Mamy też zainstalowany odpowiedni sprzęt telefoniczny i elektroniczny, który już funkcjonuje w naszym stanowisku kierowania - mówi komendant Gacek. - W 2004 roku mam otrzymać 1,2 mln zł na rozbudowę komendy, co pozwoli nam w pełni przygotować pomieszczenia pod uruchomienie centrum powiadamiania ratunkowego.

Na razie poza planami komendanta i dyrektora szpitala, jedno jest pewne. Realizacja podanych przez nich założeń wymaga przede wszystkim pieniędzy, których jak na razie nie ma w swoim budżecie ani straż ani szpital. Dlatego obie służby - medyczna i pożarnicza - podpisały niedawno porozumienie o współpracy, które ma ułatwić m.in. wspólne starania o uruchomienie centrum powiadamiania ratunkowego.
- Będziemy zwracać się o pomoc finansową gdzie się tylko da, do wojewody do ministerstwa - zapewniają Masiowski i Gacek. - Mam nadzieję, że nasze starania poprą również i radni powiatowi.
Na razie jak mówi Artur Masiowski, w pierwszej kolejności będzie chciał przekonać samorząd województwa, a w ślad za tym również i kasę chorych o potrzebie uruchomienia w namysłowskim pogotowiu drugiego zespołu wyjazdowego z karetką reanimacyjną.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska