Poseł Tadeusz Jarmuziewicz - wagarowicz w Sejmie

fot. Krzysztof Świderski
fot. Krzysztof Świderski
Opolski parlamentarzysta opuścił w ubiegłym roku 37 posiedzeń.

Żaden inny opolski parlamentarzysta nie zaliczył aż tylu nieusprawiedliwionych nieobecności. Jarmuziewicz tłumaczy, że wynikają one z nawału pracy na stanowisku wiceministra infrastruktury.

- Haruję tam codziennie od 9.00 do 21.00 i przyznaję, że gdy w Sejmie nie rozpatruje się spraw dotyczących mojego ministerstwa, nie bywam na posiedzeniach - tłumaczy Tadeusz Jarmuziewicz. - Moją jedyną winą jest to, że nie napisałem usprawiedliwień, o które upominał się marszałek. Gdybym znalazł na to czas, nie byłoby żadnej sprawy.

Tak liczne nieobecności opolskiego posła w Sejmie stawiają pod znakiem zapytania sens sprawowania przez niego mandatu. Wyborcy, którzy go wybrali, mogą czuć się rozczarowani.

- Albo jest się dobrym posłem, albo dobrym ministrem - kwituje Jarmuziewicz. - W ministerstwie pracuję ciężko i wydajnie, a cała ta sytuacja pokazuje, że może nadszedł czas nowego podejścia do kwestii łączenia stanowisk we władzy ustawodawczej i wykonawczej. Rozpoczynająca się debata konstytucyjna jest ku temu dobrą okazją.

Gdyby w Polsce, wzorem innych krajów, wprowadzono zakaz łączenia mandatu posła ze stanowiskami rządowymi, Tadeusz Jarmuziewicz musiałby dokonać wyboru.

- Nie wiem, na co bym się zdecydował - mówi. - Ale to głównie dlatego, że nie jestem przyspawany do poselskiego stołka - podkreśla.

Okazuje się jednak, że nie zawsze wysokie stanowiska rządowe przeszkadzają w sumiennym wykonywaniu mandatu posła. Grzegorz Schetyna, który do 13 października 2009 pełnił funkcję wicepremiera i szefa MSWiA, opuścił w 2009 roku zaledwie dwa posiedzenia Sejmu.

Dobre wywiązywanie się przez wicepremierów z obowiązków poselskich nie jest jednak regułą. Największym wagarowiczem wśród wszystkich parlamentarzystów w 2009 roku okazał się bowiem minister gospodarki Waldemar Pawlak, którego nie było aż na 51 posiedzeniach. Drugi w niechlubnym rankingu jest Tadeusz Jarmuziewicz, a trzeci inny poseł PO, Janusz Palikot, którego nie było na 19 posiedzeniach.

Pozostali opolscy posłowie mają na koncie tylko sporadyczne nieobecności. Zapewne dlatego, że z każdą nieusprawiedliwioną absencją ich poselska pensja topnieje o 400 zł. Sankcja ta nie dotyczy jednak ministrów i wiceministrów, dla których Sejm nie jest pracodawcą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska