Żeby utrzymać kursy i linie na dotychczasowym poziomie, PKS musiałby rocznie dostać zastrzyk gotówki w wysokości 1,3 mln zł. Sam powiat nie udźwignie takich kosztów - przyznaje starosta powiatu nyskiego Adam Fujarczuk.
Zobacz: Nysa. Powiat chce wprowadzać program naprawczy PKS-u
Dlatego też starosta zwrócił się z prośbą do wójtów i burmistrzów wszystkich gmin. Liczy bowiem na to, że mając na uwadze potrzeby swoich mieszkańców, dołożą się do utrzymania PKS-u.
- Do końca tygodnia burmistrzowie i wójtowie maja dać mi odpowiedź - dodaje starosta. - Jeśli będzie negatywna, to nie będziemy mieli wyjścia i trzeba będzie pochylić się nad restrukturyzacją w firmie.
Pod tym słowem kryje się najpewniej redukcja etatów w spółce (zatrudnionych jest tam 127 osób) oraz likwidacja nierentownych linii. Obecnie na terenie całego powiatu funkcjonują 43 linie, które rocznie wykonują około 4 tysięcy kursów.
I o ile w niektórych przypadkach komunikacja spełnia oczekiwania mieszkańców, tak w niektórych wsiach, a nawet mniejszych miastach, po godzinie 16 autobusów PKS-u się nie uświadczy. Tak jest na przykład w Korfantowie, co niezmiernie martwi burmistrza Zdzisława Martynę.
Podobnie kiepsko sytuacja wygląda w Paczkowie, gdzie oprócz PKS-u nie ma żadnego innego przewoźnika. Stąd burmistrz Bogdan Wyczałkowski prawdopodobnie zdecyduje się przekazać powiatowi 50 tys. zł - w zamian za kursy.
Natomiast burmistrz Otmuchowa Jan Woźniak raczej z oferty PKS-u nie skorzysta: - Od dłuższego czasu część kursów w naszej gminie obsługuje Miejski Zakład Komunikacji w Nysie i całkiem sprawnie mu to idzie. Niewykluczone zatem, że rozszerzymy współpracę i skorzystamy z ich oferty, która - co tu dużo mówić - jest zgodna z naszymi oczekiwaniami - przyznaje Woźniak. Dodaje jednocześnie, że nie wyklucza to wcale rozmów z PKS-em: - Wybierzemy jednak opcję najtańszą i najwygodniejszą dla otmuchowian.
Zobacz: PKS Nysa. 40 procent kursów nie przynosi dochodów
Burmistrz Nysy Jolanta Barska zapewnia, że MZK jest w stanie robić jeszcze więcej kursów, zwłaszcza, że niedawno został dość solidnie doposażony przez gminę. Przyznaje jednocześnie, że kiepska sytuacja w PKS nie jest jej obojętna: - Nie jest bez znaczenia na przykład fakt, że w spółce zatrudnieni są również mieszkańcy Nysy - mówi burmistrz Barska. - Dlatego uważam, że trzeba wspólnie przeanalizować sytuację i zastanowić nad optymalnym rozwiązaniem.
Dzisiaj sprawa PKS-u dyskutowana będzie podczas sesji rady powiatu, gdzie rajcy mają decydować o 300-tysięcznym wsparciu dla spółki. Starosta natomiast pod koniec września spodziewa się planu naprawczego od prezesa firmy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?