Prof. Dorota Simonides: Śmierć? Nic strasznego

Archiwum
Prof. Dorota Simonides
Prof. Dorota Simonides Archiwum
Rozmowa z prof. Dorotą Simonides, folklorystką, etnologiem, byłą senator RP.

Dzisiaj Dzień Zaduszny. Jak obchodzono go zgodnie z tradycją i kulturą?
- Był bardziej poważny od dnia Wszystkich Świętych. Pierwszego listopada dekorowało się i odwiedzało groby, ale było to także święto rodzinne. Zwykle umawiano się już wcześniej, u kogo spotykamy się na jakimś poczęstunku. Była to często także okazja, żeby zmarłych wspominać. Kiedyś było to łatwejsze niż dziś, bo zwykle większość krewnych była pochowana na jednym cmentarzu. Konieczność jeżdżenia po cmentarzach czasem w całej Polsce jest charakterystyczna dopiero dla naszych czasów.
- Czym się różnił Dzień Zaduszny?**
- To był dzień szczególny, bardzo refleksyjny, przeznaczony przede wszystkim na modlitwę za zmarłych. Odprawiano za nich odpusty związane z odwiedzaniem kościołów i cmentarzy i moditwą w intencji papieża. Ten zwyczaj jest zresztą podtrzymywany. Obowiązek pamięci i modlitwy obejmował wszystkich zmarłych w rodzinie. W Dzień Zaduszny, oczywiście, także szło się na groby, ale spotykali się przy nich już nie wszyscy krewni czy przyjaciele, ale najbliżsi. To czuwanie i wspominanie było czasem bardzo długie, ale w wąskim gronie. Przed wiekami nawet posiłek jedzono przy grobie albo wręcz na nim, czego śladem są “Dziady" Mickiewicza.
- Jak z tej perspektywy patrzy pani na współczesne zwyczaje związane z listopadowymi świętami?
- Zwyczaje w ogóle związane ze śmiercią niepokoją. Kiedyś nawet na najprostszym krzyżu musiała być tabliczka z imieniem i nazwiskiem zmarłego, by nie został zapomniany. Teraz w badaniach terenowych coraz częściej słyszę: niech moje prochy po śmierci gdzieś rozsypią...
- Co w tym złego?
- Zastanawiam się, o co my oprzemy pamięć przyszłych pokoleń, jeśli przy grobie babci i dziadka nie da się nawet na chwilę zatrzymać. Sami sobie te słupy pamięci przewracamy. Zrywa się nić międzypokoleniowej komunikacji. I jeszcze jeden błąd naszych czasów: nie zabiera się dzieci na pogrzeb w rodzinie.
- Rodzice chcą im oszczędzić trudnych przeżyć.
- To nie jest dobrze. Z chorym dziadkiem czy babcią trzeba się pożegnać i w pogrzebie uczestniczyć. Nie wolno robić ze śmierci tabu. Czeka nas wszystkich. Więc i młodzi ludzie powinni ten fakt i miejsce, jakim jest cmentarz oswajać. Kiedy, jak nie w Dzień Zaduszny.


Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska