- Prokurator umorzył dochodzenie w sprawie narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężki uszczerbek na zdrowiu pięciu pacjentów Szpitala Wojewódzkiego w Opolu - mówi Lidia Sieradzka z Prokuratury Okręgowej w Opolu. - Nie było dowodów, które pozwoliłby stwierdzić, czy mężczyzna był pod wpływem alkoholu w momencie, gdy uczestniczył w badaniach. Prokurator wątpliwości musi rozstrzygać na korzyść, stąd taka a nie inna decyzja.
Wydarzenia w opolskim szpitalu rozegrały się na początku marca. Pielęgniarz, który obsługiwał strzykawkę automatyczną w pracowni tomografii komputerowej, nagle źle się poczuł.
- Po wykonaniu serii badań była przerwa, w trakcie której mężczyzna został sam w pomieszczeniu niedostępnym dla pacjentów - wyjaśnia prokurator Sieradzka. - Nim ponownie przystąpiono do badań lekarz i technik znaleźli go w pracowni, a jego stan budził wątpliwości. Pielęgniarz miał problemy z utrzymaniem równowagi, mowę miał niewyraźną.
Szpital nie poinformował policji ani prokuratury, a mężczyzna trafi na szpitalny oddział ratunkowy. Śledczy dowiedzieli się o incydencie po kilku tygodniach, gdy napisaliśmy o sprawie.
- Z dokumentacji medycznej wynika, że mężczyzna miał 2,47 promila alkoholu we krwi - wyjaśnia Lidia Sieradzka. - Badanie przeprowadzono jednokrotnie do celów medycznych, dlatego nie dało się przeprowadzić rachunku retrospektywnego. Tylko na tej podstawie możliwe byłoby ustalenie, kiedy mężczyzna spożywał alkohol, co byłoby podstawą do ewentualnego przedstawienia zarzutów.
Pielęgniarz został zwolniony dyscyplinarnie. Prokuratura poinformowała urząd marszałkowski, któremu podlega szpital, że jego kierownictwo nie zawiadomiło organów ścigania o incydencie.
CZYTAJ Pijany pielęgniarz ze Szpitala Wojewódzkiego w Opolu pod lupą prokuratora
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?