Prokuratura w Brzegu umorzyła sprawę radnego Kozłowskiego

Fot. Jarosław Staśkiewicz
Fot. Jarosław Staśkiewicz
Śledczy nie dopatrzyli się przestępstwa w tym, że rajca Kazimierz Kozłowski spóźnił się na sesję a potem by uwiarygodnić swoją obecność, podpisał listę obecności. Dzięki temu nie stracił 25 procent z blisko 1000 zł diety.

Chodzi o incydent z 3 grudnia 2008 roku. Tego dnia obrady trwały zaledwie 5 minut a rajca zwyczajnie spóźnił się na posiedzenie. Dokumenty były już w biurze rady.

Mimo to radny wziął je i złożył na nich swój podpis potwierdzając tym samy, że był na całej sesji.

- Postępowanie w tej sprawie zostało umorzone ze względu na brak okoliczności świadczących o popełnieniu przestępstwa - informuje Agnieszka Mulka-Sokołowska, brzeski prokurator rejonowy.

Sam radny Kozłowski nie komentuje na razie sprawy. W rozmowie telefonicznej stwierdził, że dopiero od nas dowiedział się o decyzji prokuratury.

- Przez telefon nie rozmawiam na takie tematy - powiedział nam radny.
Decyzją prokuratury są zdziwieni natomiast brzescy rajcy, którzy widzieli jak kozłowski spóźnił się na sesję.

- Za każą nieobecność radnego potrąca się z jego diety 25 procent. To blisko 250 zł z blisko 1000 zł miesięcznej diety. Tymczasem Kazia nie było na tej sesji - mówi jeden z rajców.

Radny Marek Zwierzyński podkreśla, że nie interesuje go postępowanie prokuratorskie.

- W całej sprawie waga problemu leży po prostu w tym, że rajcy nie było na sesji. I nie chodzi tu wcale o 250 zł ale o zwyczajną ludzką przyzwoitość. Szkoda, że zabrakło jej panu radnemu - mówi Zwierzyński.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska