Z parkingu pod wiaduktem im. Żołnierzy Wyklętych korzystają m.in. ci, którzy do pracy czy do szkoły dojeżdżają koleją. - Jeśli nie chcą łamać przepisów, to po odstawieniu auta muszą przejść na drugą stronę ulicy, pokonać fragment chodnika i znowu po pasach przejść przez ulicę, by tym sposobem dotrzeć na plac przed dworcem. Robi się z tego slalom gigant - mówi Sławomir Szota, oficer rowerowy i tropiciel drogowych absurdów. - Ci, którzy chcą ułatwić sobie życie, próbują się dostać na dworzec, idąc skrajem jezdni, choć o tym, że jest to zabronione, informuje znak. Narażają się w ten sposób na zapłacenie mandatu, ale też ryzykują życie i zdrowie, chodząc pomiędzy autami.
QUIZ: Czy znasz ulice Opola?
Drogę skracają sobie w ten sposób m.in. ci, którzy na dworzec idą z bagażami. Nie musieliby tego robić, gdyby nie płot. - Ten nieszczęsny płot oddziela parking od placu dworcowego i choć ludzie widzą już pociąg, muszą się nieźle nagimnastykować, zanim do niego dotrą - mówi Sławomir Szota. - Wystarczyłoby zrobić w ogrodzeniu furtkę, posprzątać teren, który upodobali sobie bezdomni, i niewielkim kosztem można by ułatwić opolanom życie.
- Sprawa jest nam znana a sam pomysł wydaje się ciekawy - mówi Katarzyna Oborska-Marciniak, rzeczniczka opolskiego urzędu miasta. - Jego realizacja wymaga jednak uzgodnień z koleją. Przeprowadzimy je w najbliższych tygodniach - zapewnia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?