- Ponieważ do tej pory ani on, ani burmistrz nie przedstawił nam jego licencji na zarządzenie mieniem komunalnym - wyjaśnia Mieczysław Adaszyński, przewodniczący rady miejskiej w Lewinie Brzeskim. - Poprzednik dyrektora taki certyfikat miał. Zresztą jak wszyscy zarządcy nieruchomości w okolicznych gminach. Ciekawe zatem, jak wygrał konkurs na szefa zarządu komunalnego bez takich uprawnień?
Inni radni związani z Adaszyńskim twierdzą wprost, że Polankiewicz to znajomy wiceburmistrza Leszka Pakuły.
- Bzdura! - zaprzecza Pakuła. Podkreśla, że Polankiewicza poznał dopiero podczas konkursu na szefa ZMK. Dodaje, że miał on najlepsze kwalifikacje spośród czterech kandydatów. Od 20 lat kieruje różnymi spółkami i firmami. Zgodnie z prawem nie musiał mieć licencji zarządcy nieruchomości, bo lewiński ZMK to jednostka gminy, a nie oddzielna spółka.
- To kolejna gra polityczna pana przewodniczącego, który znalazł sobie nowego kozła ofiarnego w postaci szefa ZMK - ocenia Pakuła.
Mirosław Polankiewicz: - Nie zarządzamy wspólnotami mieszkaniowymi, dlatego jako szef komunalki nie muszę mieć licencji. Takie jest prawo.
Adaszyńskiego nie przekonują te argumenty. Zamierza wyjaśnić sprawę na sesji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?