Radny Patryk Jaki tropi parkingowy spisek w Opolu

Jaki przyjrzał się granicom strefy "B", która od kilku tygodni obowiązuje w Opolu.

- Zauważyłem, że omija mieszkania działaczy Platformy Obywatelskiej, która rządzi w mieście - opowiada radny.
Według niego dziwne jest to, że granica strefy zatrzymała się akurat przed domem np. wiceprezydenta Janusza Kwiatkowskiego przy ulicy Ozimskiej

- I to mimo, że strefa obejmuje sporą część tej ulicy - opowiada Jaki. - Co ciekawe podobnie jest w przypadku radnego PO Romana Ciasnochy. Tu także jakimś dziwnym trafem radny widzi strefę z okien, ale dom w którym mieszka, jest już poza nią.

Radny zwraca także uwagę, że strefa nie została poszerzona na teren bliskiego Zaodrza. I to mimo, że plac Piłsudskiego jest oddalony od ratusza jakieś 400 metrów.

- Tymczasem poszerza się strefę w drugą stronę, na odległość prawie 3 km - dziwi się Jaki. - To nie jest logiczne. Uważam, że ma na to wpływ fakt, że przy placu Piłsudskiego mieszka Mirosław Pietrucha, rzecznik prezydenta, a w niedalekiej odległości pracuje radny PO Arkadiusz Wiśniewski. Obu panom strefa nie byłaby na rękę. Pan Pietrucha musiałby się gęsto z niej tłumaczyć swoim sąsiadom - przekonuje Jaki.

Rzecznik roześmiał się gdy przedstawiliśmy mu argumenty Jakiego.

- Słońce w tym roku grzało bardzo mocno i jak widać radnemu zaszkodziło - komentuje Pietrucha. - Idąc tokiem myślenia Jakiego, to on też maczał palce przy granicach strefy. Pod jego blokiem na osiedlu Dambonia również nie ma parkomatów.

Piotr Rybczyński, zastępca dyrektor Miejskiego Zarządu Dróg przekonuje, że poszerzenie strefy to odpowiedź na konkretne wnioski mieszkańców, a nie działaczy PO.
- Na bliskim Zaodrzu też możemy postawić panu Jakiemu parkomaty, niech tylko szybko złoży wniosek - podpowiada Rybczyński.
Jaki nie zamierza jednak tego robić. - Chciałem zwrócić uwagę na naganne zachowanie władzy, a nie poszerzać strefę, której jestem przeciwnikiem - przekonuje radny.