Ratownicy WOPR na Odrze budzą respekt

fot. Jarosław Staśkiewicz
fot. Jarosław Staśkiewicz
Kiedy amatorzy kąpieli w Odrze usłyszą silnik i zobaczą jaskrawą łódkę uciekają z wody. - Może dlatego tu od dawna nie doszło do wypadku - mówią ratownicy z Brzegu.

W weekend, kiedy wychodzi słońce na tych plażach jest pełno ludzi - Janusz Głowik, ratownik z wieloletnim doświadczeniem pokazuje na piaszczyste wybrzeża brzeskich wysp. Na łodzi motorowej należącej do drużyny WOPR podpływamy do wodospadu. Ulubione miejsce popisów młodych brzeżan, którzy brodzą po kolana w rzece i przechodzą na wyspę Jeżynową.

- Na dnie jest wylany beton, więc jest równo, płytko, ale za to ślisko. Łatwo stracić równowagę, upaść i trafić ostre końcówki wbitych w dno larsenów. I już po człowieku - opisuje szef brzeskich wodniaków.
Takich pułapek na Odrze nie brakuje, dlatego WOPR-owcy przez cały sezon krążą po rzece na swoich łódkach.

- Tylko pojawia się słońce, to ruszamy do pracy. W soboty i niedziele nawet dwoma łódkami, na które zabieramy policjantów. Pływamy od jazu w Lipkach do śluzy w Zwanowicach - pokazuje Głowik, który zabrał nas wczoraj na taki patrol.

Ratownicy mijają po drodze setki wędkarzy, ludzi opalających się na brzegu, ale i amatorów kąpieli.
Tymczasem na szlaku wodnym pływanie jest zabronione. - Po zniszczeniach w czasie powodzi Odra jest wciąż nieżeglowna, ale normalnie pływają tu barki i statki. Dlatego nie można pozwolić, żeby jednocześnie pływali ludzie - tłumaczy pan Janusz.

Dwie łódki na kilkanaście kilometrów rzeki to jednak niezbyt wiele. A ludzie mają różne pomysły: to podpity mężczyzna założy się z kompanami, że przepłynie Odrę. To łebki skaczą z mostu na kanale. Niedawno w internecie krążył film, jak po takim skoku nastolatek uciekał żabką przed nadpływającą barką, a z góry kibicowali mu koledzy.

- My musimy umieć przepłynąć Odrę i skoczyć z mostu - mówią młode ratowniczki, jeszcze nastolatki:

Agnieszka i Magdalena Konieczne. - Ale niewielu naszych rówieśników umie dobrze pływać. I to co robią, jest często bardzo nieodpowiedzialne.

Na szczęście na brzeskim odcinku Odry od kilku lat nie było poważnego wypadku. Być może dlatego, że jaskrawe koszulki i łodzie widać z daleka, a jeszcze wcześniej słychać silnik.

- Na nasz widok ludzie uciekają wody, choć zdarzają się tacy bezczelni, którzy nic sobie nie robią - opisuje Głowik.

- Mimo wszystko jest respekt i jak się gwizdnie, czy przez powie megafon, to nas słuchają - ocenia Bolesław Pustelnik, ratownik WOPR-u, który całe życie jest związane z wodą, a wolne chwile spędza na patrolach.

- A teraz marzy mi się jeszcze grupa szybkiego reagowania - dodaje Głowik. - Będziemy mieli wyznaczonych ludzi, którzy przez cały rok będą gotowi wziąć udział w akcji ratowniczej, kiedy np. na Odrze wywróci się łódka.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska