Reagujemy na każdy sygnał

Elżbieta Maszkowska
Wczoraj na pytania czytelników odpowiadał komendant kluczborskiej straży miejskiej Leszek Michalski.

Jan z ulicy Opolskiej w Kluczborku:
- Mieszkam na osiedlu za torami od kilkudziesięciu lat. Obserwuję, czy ktoś pilnuje naszego osiedla. Myślałem, że w Kluczborku są od tego strażnicy miejscy. Jednak u nas ich nie widać, chociaż ich obecność przydałaby się. Mieszkańcy sami nie są w stanie utrzymać porządku.
- Strażnicy patrolują całą gminę. Osiedle za torami również. Jest nas tylko sześciu. Cała gmina na tylu pracowników to dość duży obszar. Ale zapewniam, że zawsze gdy otrzymujemy sygnał od mieszkańców o potrzebie interwencji, natychmiast w to miejsce jedziemy. Ale o takich sprawach mieszkańcy muszą nas najpierw powiadomić. Najlepiej zadzwonić pod numer 418-07-77 lub przyjść osobiście. Zapewniamy anonimowość.

Iwona Bednarek:
- Czy strażnicy miejscy mogą zakuwać ludzi w kajdanki? A jeśli tak, to w jakich sytuacjach mogą to robić? Kiedyś byłam świadkiem takiej sytuacji. Przypadkowi przechodnie, świadkowie tego zdarzenia, mówili, że strażnik postępował niezgodnie z prawem.
- Zgodnie z ustawą o strażach gminnych, możemy w pewnych sytuacjach używać kajdanek, tzw. środków przymusu. Dotyczy to osób, które w oczywisty sposób stwarzają zagrożenie dla życia i zdrowia innych ludzi. Może to również dotyczyć osób, których działanie ma na celu zniszczenie czyjegoś mienia. Kajdanek możemy użyć też wtedy, gdy ktoś uniemożliwia nam wykonanie pewnych zadań określonych w ustawie. Na przykład wtedy, gdy ktoś odmawia podania swoich danych personalnych, a popełnia wykroczenie i stawia opór fizyczny. Wówczas możemy użyć kajdanek w celu doprowadzenia takiej osoby na policję lub do komendy straży miejskiej i ustalenia jej tożsamości. Najczęściej dzieje się tak, gdy dana osoba jest w stanie nietrzeźwym.

Beata Z. z ul. Broniewskiego:
- Czy strażnicy miejscy mają prawo do legitymowania kierowców w takim samym stopniu jak policjanci? Kiedyś zatrzymał mnie strażnik i zażądał dokumentów. Pouczał mnie, że jechałam za szybko, chociaż niczym tego nie zmierzył. Wtedy dowiedziałam się, że nie miał prawa mnie legitymować ani zatrzymywać. Teraz już nie wiem: czy gdy zatrzymuje mnie strażnik, muszę się zatrzymać i okazać mu dokumenty? Jeśli tak, to kiedy jestem do tego zobowiązana?
- Strażnicy miejscy nie mogą zatrzymywać pojazdów będących w ruchu. Nie mogą również kontrolować ich stanu technicznego. Mogą natomiast zatrzymywać rowerzystów i pojazdy, które poruszają się po ulicach oznakowanych "zakazem ruchu w obu kierunkach". Wówczas kierowcy muszą okazać wszystkie dokumenty. Czyli: prawo jazdy, dowód rejestracyjny oraz obowiązkowe ubezpieczenie OC.

Ewa Łabudowska:
- Jestem od kilku miesięcy świadkiem głodzenia psa przez moich sąsiadów. Nie dają mu ani jeść, ani pić. Trzymają go na krótkim łańcuchu. Nie ma budy, stoi i śpi na powietrzu. Nawet w czasie burzy nie ma się gdzie schować. Nie ma w naszej okolicy organizacji, która zajmuje się ochroną praw zwierząt. Kogo należy w takim razie o takich sprawach informować?
- Można, a nawet trzeba, zgłosić ten fakt policji lub straży miejskiej. Funkcjonariusze podejmą stosowne działania, z odebraniem psa lub skierowaniem zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa do prokuratury włącznie. Nigdy nie można wobec takich sytuacji pozostawać obojętnym. Dotyczy to wszystkich zwierząt, nie tylko psów.

Andrzej Jan z Kluczborka:
- Mieszkam na kluczborskim osiedlu. Z okna swojego mieszkania codziennie widzę, jak sąsiad wyprowadza wilczura bez smyczy. Najczęściej smycz trzyma w ręce. Gdy zwracałem mu uwagę, twierdził, że jego pies musi się wybiegać. A czworonóg nie należy do spokojnych. Często obszczekuje dzieci idące o tej porze do szkoły. Ostatnio nawet widziałem, jak gonił kilkuletnią dziewczynkę. Na szczęście zdążyła dobiec do pobliskiego sklepu. Nie mogę już tego dłużej tolerować. Co mam zrobić? Nie chciałbym zostać posądzony o donosicielstwo.
- Najlepiej zadzwonić do nas i podać dokładnie miejsce tego zdarzenia i oczywiście godziny, w jakich to się dzieje. My natychmiast podejmiemy interwencję. Przyjedziemy tam, przyjrzymy się tej sytuacji z bliska. Ocenimy, pouczymy lub ukarzemy mandatem karnym właściciela psa. Zgłaszający tę interwencję może zawsze wystąpić w roli świadka zdarzenia.

Alina B. z ul. Kochanowskiego:
- Czy zgłaszający się z jakąś sprawą do strażników musi zawsze podawać swoje nazwisko i adres? Czy można pozostać anonimowym? Czasem podanie nazwiska w jakiejś sprawie może popsuć stosunki międzysąsiedzkie. Wiem, że ludzie łamią prawo, na przykład spuszczają ścieki do rzeki, i śmieją się, że nikt ich jeszcze nie złapał. Mieszkam w pobliżu rzeki i nie chcę, żeby woda w niej była brudna tylko dlatego, że komuś nie chce się zadbać o prawidłowe zabezpieczenie swoich ścieków. Ale jednocześnie nie chcę się w tej sprawie przedstawiać i podawać swoich danych, bo będę potem szykanowana przez sąsiadów.
- Gdy zgłasza się interwencję, powinno się podać imię i nazwisko i te dane mogą pozostać tylko do wiadomości strażników. Trzeba jednak przy zgłaszaniu sprawy zaznaczyć, że chce się pozostać anonimowym. Wówczas sprawa będzie załatwiona od ręki. Bo w takiej sytuacji mamy pewność, że nie jest to zwykły kawał. Ale zapewniam, że żadnego sygnału nie bagatelizujemy. Zawsze interweniujemy i sprawdzamy każdy sygnał.

Bogdan B. z ul. Jagiellońskiej:
- Czy można odwołać się od mandatu i jak to zrobić? Niedawno dowiedziałem się, że tylko od mandatów, które daje straż miejska, nie można się odwołać. Od wszystkich innych można. To dość dziwne i wydaje mi się niemożliwe.
- Przed wystawieniem mandatu zawsze osoba przyjmująca mandat jest pouczana o prawie odmowy przyjęcia mandatu karnego. Mandat może być gotówkowy lub kredytowany. Przyjęcie mandatu jest równoznaczne z przyznaniem się do popełnionego wykroczenia. W przypadku odmowy przyjęcia mandatu obligatoryjnie zostaje sporządzony wniosek do kolegium do spraw wykroczeń przy naszym sądzie rejonowym. Wówczas wykroczenie jest rozpatrywane przez skład orzekający kolegium, złożony z przewodniczącego, który jest prawnikiem, i dwóch ławników. I nie ma się czego bać. To grupa ludzi, którzy obiektywnie patrzą na sprawę. Zawsze można złożyć wniosek o odwołanie się od mandatu do kolegium. U nas zdarzyło się to dopiero kilka razy. I tylko w jednym przypadku kolegium taki mandat odwołało.

Jolanta W. z ul. Norwida:
- Czy straż miejska może ukarać człowieka, który na swojej posesji ma bałagan? Na przykład stertę gruzu po rozebranej rok temu komórce, folie po budowie i inne śmieci. Właścicielowi tego bałaganu najwyraźniej taki stan rzeczy nie przeszkadza. A ja muszę na to codziennie patrzeć ze swojego okna. Delikatna prośba o usunięcie śmietniska skończyła się jedynie jego stwierdzeniem, że to jego prywatny teren i może na nim robić co chce. Czy to prawda?
- Każda tego typu interwencja podlega indywidualnej ocenie strażników, bo na przykład ten gruz może być materiałem budowlanym. Wyjaśnia się to zawsze w trakcie rozmowy z właścicielem posesji. Jeśli się okaże, że ów gruz jest odpadem budowlanym, wówczas właściciel posesji może być ukarany mandatem karnym zgodnie z artykułem 117 kodeksu wykroczeń.

Ludmiła W.:
- Chciałabym się dowiedzieć, co się stało z moim Kajtkiem, którego miesiąc temu złapał rakarz. Zapłaciłam mandat za to, że pies był bez opieki. Powinien być w schronisku, ale nie ma go tam. Gdzie mam go teraz szukać?
- W tej sprawie zostało skierowane pismo do firmy, która zajmuje się wyłapywaniem bezdomnych i wałęsających się bez opieki psów, aby wyjaśniła tę sporną sytuację. W tej chwili czekamy na odpowiedź. Pani została o tym toku postępowania powiadomiona specjalnym pismem. I tutaj ostrzeżenie do wszystkich właścicieli psów, żeby nie wypuszczali swoich czworonogów bez opieki, nie chodzili z nimi na spacery bez smyczy. Bo wówczas może stać się coś gorszego niż złapanie psa przez rakarza. Może on na przykład wpaść pod samochód. Obecnie zaczęliśmy fotografować psy złapane przez rakarza, aby ułatwić ich identyfikację.

Michał Hofman:
- Czy można parkować na chodniku przy wjeździe na targowisko od ulicy Grunwaldzkiej? Policja mówi, że można, straż miejska twierdzi, że nie można. Proszę to wyjaśnić.
- Zdaniem straży miejskiej parkowanie samochodów w tym miejscu utrudnia poruszanie się pieszym po chodniku. Powoduje to również zagrożenie przy włączaniu się samochodów do ruchu. Miejsce to znajduje się przecież w obrębie skrzyżowania. Samochody niejednokrotnie stoją na przejściu dla pieszych. Matkom z wózkami trudno przecisnąć się między autami. Co prawda nie ma w tym miejscu znaku zatrzymywania się, ale z prawa o ruchu drogowym wynika, że samochody parkować tam nie powinny. Osoby, które to robią, doskonale o tym wiedzą, gdyż nieraz pouczaliśmy je i prosiliśmy o parkowanie w innym miejscu. Jeśli nie dostosują się do naszych upomnień, muszą się liczyć z mandatem karnym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska