Recepta Wojciecha Kruka na sukces? Ciężka harówka

Katarzyna Kownacka [email protected] 077 44 32 575
Wojciech Kruk w Opolu. (fot. Witold Chojnacki)
Wojciech Kruk w Opolu. (fot. Witold Chojnacki)
Zaczynał od robienia popielniczek z miedziorytami. Opolski ratusz też się na nich znalazł.

Jeśli ktoś nie umie przepchać rury w zlewie, niech się za biznes nie bierze - takich rad udzielał uczestnikom spotkania w Wyższej Szkole Bankowej w Opolu spadkobierca znanej sieci sklepów jubilerskich, ekonomista, były senator.

A jeśli już chcesz robić biznes, to jak się do tego zabrać?

- Trzeba szukać niszy. Jeżeli w Opolu jest 40 sklepów z butami, to kolejnego bym nie otwierał. Ale być może sukcesem byłby sklep z pantoflami nocnymi... - podpowiadał jeden z najbogatszych Polaków. - Myśląc o swojej przyszłej firmie, nie fantazjujcie od razu o limuzynie z kierowcą, dwóch sekretarkach i biznes-lunchach w wytwornych lokalach. Na początku trzeba ciężko harować. Więc jak ktoś ma do roboty dwie lewe ręce...

Zobacz: Meble firmy Kler kupisz również w Bukareszcie

O sobie i swoim jubilerskim fachu opowiadał tak: - Umiejętnie wciągnął mnie w to mój ojciec. Mówił, że jak chcę mieć na kino, mogę na nie zarobić w jego warsztacie. Spinki do mankietów kompletnie mi nie szły, za to wprawiłem się w robieniu popielniczek z miedziorytami, przedstawiającymi znane budowle w różnych miastach Polski. Opolski ratusz też się na nich znalazł!

- A gdyby pana syn się zbuntował i powiedział, że nie chce przejąć rodzinnej firmy, chce być kimś innym? - dopytywała jedna z uczestniczek spotkania.

- To dostałby ode mnie po tyłku - uciął ze śmiechem biznesmen.

Wojciech Kruk wspominał też zakup pewnego pistoletu, który sprawił, że pod koniec lat siedemdziesiątych jego zakład jubilerski stał się liderem wśród jubilerów na poznańskim rynku.

- Był to oczywiście pistolet do przekłuwania uszu. W tamtych czasach zupełna nowość. Kosztował równowartość półtorej średniej pensji - mówił biznesmen. - Miałem tłumy klientek. Sam przekłułem 14, może 16 tysięcy par uszu!

Zobacz: Tytuły dla opolskich przedsiębiorstw i szefów

Wojciech Kruk przypomniał także mniej radosne dla jego firmy wydarzenia sprzed kilkunastu miesięcy. W maju ubiegłego roku Vistula&Wólczanka ogłosiła, że skupi - po wysokiej cenie - 66 proc. akcji Kruków. Dla rodziny, która miała wtedy niespełna 30-procentowe udziały, oznaczało to po prostu utratę firmy.

- Kompletnie nie mogłem sobie tego wyobrazić - przyznał Wojciech Kruk. - Taki scenariusz wydawał mi się nierealny.

Przez jakiś czas próbował znaleźć wyjście z sytuacji, ale ostatecznie sprzedał większość swoich akcji Vistuli. - Mogłem wziąć kredyt i próbować przelicytować Vistulę, ale nie chciałem go spłacać do osiemdziesiątki - tłumaczył.

Ekonomiści do tej pory cmokają z zachwytu nad przenikliwością biznesmena

Za pieniądze ze sprzedaży akcji swojej rodzinnej firmy Wojciech Kruk kupił... 5 procent akcji Vistuli&Wólczanki. Potem dogadał się z innym jej akcjonariuszem, mającym podobny pakiet akcji, i już razem udało im się przejąć Vistulę, zdymisjonować jej dotychczasowy zarząd i obsadzić swoimi ludźmi.

- Mogłem oczywiście za pieniądze ze sprzedaży otworzyć na przykład zupełnie nowy zakład jubilerski, na przykład dla żartu pod nazwą „Wojciech Kruk 2008” albo zacząć coś zupełnie nowego - śmieje się dziś biznesmen. - Ale przecież nie o to chodziło.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska