W przypadku referendum kluczowe znaczenie miała frekwencja. Aby było ważne, udział w nim musiało wziąć przynajmniej 3/5 liczby osób biorących udział w ostatnich wyborach samorządowych w gminie Niemodlin. W przypadku głosowania za odwołaniem burmistrza to co najmniej 2769, a rady miasta - 2768 osób. Do zwycięstwa przeciwnikom obecnej władzy miasta i gminy potrzebna więc była minimalna frekwencja, natomiast jej zwolennicy nie musieli się nawet fatygować do urn.
Mimo pięknej pogody frekwencja w Obwodowej Komisji ds. Referendum nr 1, w Miejsko-Gminnej Bibliotece Publicznej, była niewielka. Głosowali tam m.in. państwo Maria i Henryk Konieczkowie.
- Chcemy, by odwołano tę władzę, bo nie spełniła naszych oczekiwań - mówili. - Nic nie robią, nie ma nad nimi żadnej kontroli. Jeśli już ktoś tu coś inwestuje, to jest z Brzegu. Pilnuje swoich ludzi, a dla nas nie ma pracy.
W największym w Niemodlinie obwodzie nr 3 uprawnionych do głosowania było ponad 1700 osób. Swój głos, za burmistrzem i radą, oddał tam między innymi Jan Adamowski. - Nie zasłużyli sobie na odwołanie - wyjaśnił krótko.
Od godziny 21, kiedy to zamknięto lokale wyborcze, na wyniki oczekiwał Mirosław Stankiewicz, burmistrz Niemodlina. - Oczywiście jestem trochę przejęty, ale bardziej niż rezultatów referendum obawiam się deszczu - mówił krótko po godzinie 23. - Nasza gmina nie jest bowiem do końca zabezpieczona przed powodzią.
Organizatorzy referendum zarzucali burmistrzowi i radzie m.in. brak nadzoru nad budową kanalizacji, likwidację LZS-ów i brak społecznych konsultacji w gminie. Burmistrz nie zgadzał się z zarzutami i zwrócił się do sądu. A ten przyznał mu rację i zakazał organizatorom referendum rozpowszechniania nieprawdziwych zarzutów.
- Referendum było więc bezpodstawne - mówił dziś Mirosław Stankiewicz. - Mam więc nadzieję, że ci, którzy nas popierają, po prostu zostali w domu.
Władze gminy Niemodlin na przygotowanie i przeprowadzenie referendum wydały z budżetu 25 tysięcy złotych.
- To pozornie niewiele, ale za to można by dofinansować jakiś klub sportowy - mówił burmistrz Stankiewicz. - A przecież jednym z zarzutów naszych przeciwników było to, że żałujemy pieniędzy na LZS-y.
Ewa Grochowska-Budnik, jedna z inicjatorek zorganizowania głosowania uważa, że było ono - bez względu na wynik - potrzebne.
- Dzięki temu mieszkańcy zauważyli, że źle się dzieje w gminie - przekonuje. - A władza zaczęła wreszcie, pod presją, działać. Zmieniono terminy i stawki opłat za śmieci, zaczęto robić chodniki. Mam jednak nadzieję, że frekwencja była wystarczająca, by doszło do zmiany.
Wyniki referendum poznamy w poniedziałek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?