Reklamowa informacja dla złodzieja

Robert Lodziński
Robert Lodziński
Ulotki reklamowe dostarczane pod drzwi mieszkań są także informacją dla złodziei. Kilka broszur leżących na wycieraczce to dowód, że domowników nie ma od kilku dni.

Anna Wawrzczak-Gazda, rzecznik prasowy policji:
- Wystarczy umówić się z sąsiadami, by podczas naszej urlopowej nieobecności zabierali spod drzwi bruszury. Warto także udostępnić im klucze od mieszkania, aby od czasu do czasu otworzyli okna lub zapalili światło, tak aby z zewnątrz widoczne było, że w mieszkaniu jest ruch.

W sezonie urlopowym, kiedy większość ludzi wybiera się na wakacje, broszury pozostawione na wycieraczce mogą wręcz zapraszać włamywaczy. W Opolu największe problemy z podrzucanymi reklamówkami będą mieli mieszkańcy dużych osiedli. Tam trafia ich najwięcej. - Każdego tygodnia jest ich kilkanaście. Wystarczy, że wyjadę na trzy dni i mam niezłą kupkę reklamówek. To sygnał dla złodzieja, że właściciela mieszkania nie ma - mówi Mieczysław Rusia - mieszkający na osiedlu Dambonia.

- Broszury ciągle trafiają pod drzwi. W czasie urlopów firmy nie powinny w ten sposób reklamować swoich usług. Złodziej przejdzie się po klatce schodowej i od razu wie, kto jest w domu, a kogo od dawna nie ma - dodaje mieszkanka ulicy Koszyka.
Obawy mieszkańców potwierdza komisarza Anna Wawrzczak-Gazda, rzecznik prasowy komendanta wojewódzkiego policji w Opolu. - Niektórzy włamywacze najpierw obserwują przez kilka dni mieszkanie. Pozostawione pod drzwiami reklamówki rzeczywiście mogą być wskazówką - przekonuje.
Spółdzielnie mieszkaniowe montują na klatkach schodowych specjalne wieszaki, na których roznosiciele powinni zostawiać materiały reklamowe. W większości są one puste. Reklamujący wolą, aby informacja o ich produkcie dotarła bezpośrednio do mieszkańców. Pozostawienie broszury na wieszakach czy w koszykach nie daje pewności, że ktoś po nie sięgnie.

Nikomu nie dawaliśmy pozwolenia na roznoszenie broszur po całym budynku. Od tego są ustawiane na parterze specjalne wieszaki i część reklamujących się instytucji korzysta z nich - mówi Jacek Czachor, z-ca prezesa SM ZWM. - Być może istnieje jakiś sposób administracyjnego ukarania tych, którzy zlecają roznoszenie broszur. Jeżeli rzeczywiście problemy z reklamami będą się nasilać, trzeba będzie poważniej porozmawiać z reklamującymi się w ten sposób firmami - dodaje.
- Sami mieszkańcy wpuszczają do środka roznosicieli broszur i to jest podstawowy problem - uważa Franciszek Dezor, prezes spółdzielni "Przyszłość". - Jedynym skutecznym sposobem powinno być zabieranie reklamówek z wycieraczek przez sprzątaczki. Wyznajemy zasadę, że na klatkach schodowych ma być czysto i nic nie powinno tam leżeć. Miejsce broszury jest w specjalnych koszykach umieszczanych na parterze - mówi prezes SM "Przyszłość".

Niektóre z opolskich firm na okres letni właśnie z powodów bezpieczeństwa zawieszają tego typu działalność reklamową. - Kończymy właśnie jedną z naszych akcji reklamowych i w najbliższym czasie nie planujemy roznoszenia ulotek - mówi Anna Kościelna, specjalista ds. marketingu w opolskim oddziale ING Bank Śląski. Reklamówki banku w ostatnim czasie bardzo często pojawiały się pod drzwiami opolskich mieszkań. - Rezygnujemy z tej formy reklamy właśnie z powodu zbliżającego się sezonu urlopowego - zapewnia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska