Rodziny w Zawadzkiem straciły dach nad głową. Liczy się każda pomoc

Radosław Dimitrow
Radosław Dimitrow
Budynek przy ul. Andrzeja w Zawadzkiem zamieszkiwały cztery rodziny. Na szczęście nikomu nic się nie stało, ale wszyscy stracili dorobek życia.
Budynek przy ul. Andrzeja w Zawadzkiem zamieszkiwały cztery rodziny. Na szczęście nikomu nic się nie stało, ale wszyscy stracili dorobek życia. Radosław Dimitrow
Pożar spustoszył budynek w Zawadzkiem, w którym zamieszkiwały cztery rodziny. Strażakom udało się ugasić ogień, ale mieszkania kompletnie nie nadają się do użytku.

Ogień pojawił się w budynku przy ul. Andrzeja w Zawadzkiem w poniedziałkowy wieczór. Najpierw spłonęła klatka schodowa, a potem żywioł zaczął trawić mieszkania. - Przez moment próbowałam jeszcze gasić, ale to było nie do opanowania... - opowiada pani Krystyna, jedna z mieszkanek.

O płonącym budynku zaalarmował strażaków inny mieszkaniec, który przybiegł do remizy OSP znajdującej się po drugiej stronie ulicy. Zastęp po kilku chwilach był na miejscu.

- Drewniana klatka schodowa w całości stała już w ogniu - relacjonuje Maciej Kaczmarzyk z OSP Zawadzkie. - W tym czasie wszystkie osoby zdążyły ewakuować się z budynku. Od razu przystąpiliśmy do gaszenia ognia.

Strażacy ugasili pożar, ale żywioł sprawił, że wszystkie cztery mieszkania znajdujące się w budynku nie nadają się do zamieszkania. Na parterze czuć swąd spalenizny, a na poddaszu wszystko jest czarne od dymu. Z niektórych pokojów widać gołe niebo.

- Dosłownie tydzień temu skończyliśmy remont poddasza, w którym zrobiliśmy pokoje dla dzieci - mówi Izabela Tomala, jedna z mieszkanek. - Dzieci się bardzo cieszyły, bo kupiliśmy im nowe mebelki i urządziliśmy wszystko tak, jak chciały. Teraz szykowaliśmy się do świąt. Co będzie dalej, nie wiemy, bo straciliśmy wszystko na co pracowaliśmy przez wiele lat...

W domu sąsiadki, Moniki Pudło, najbardziej ucierpiała łazienka i korytarz - ogień nadpalił ściany i zniszczył pralkę, bojler i wannę. Mieszkanka jest w trakcie szacowania strat - nie wie, czy telewizor i komputer działają, bo w całym budynku nie ma prądu.

Zawadzkie. Pożar budynku wielorodzinnego przy ul. Andrzeja.

Pożar w Zawadzkiem. Cztery rodziny bez dachu nad głową

- To już druga tragedia, jaka dotknęła nas w ostatnich latach - załamuje ręce Monika Pudło. - W 2010 roku nasz dom był zalany przez powódź. Od tamtego czasu jakoś stanęliśmy na nogi, a teraz znowu zostaliśmy bez niczego.

Od poniedziałku mieszkańcy zachodzą w głowę, co mogło wywołać pożar - jedni przypuszczają, że mogło dojść do zwarcia w instalacji elektrycznej, inni są przekonani, że ktoś zaprószył ogień.

Wczoraj policja przeprowadziła dokładne oględziny budynku. Ustalano, w którym pomieszczeniu płomienie pojawiły się najpierw i co wywołało pożar.

Na miejscu pracują także urzędnicy z Ośrodka Pomocy Społecznej, którzy zapewniają, że otoczyli wsparciem pogorzelców.

Liczy się każda pomoc
Mariusz Stachowski, burmistrz Zawadzkiego

Byliśmy na miejscu wraz z pracownikami OPS-u jeszcze tej samej nocy, gdy wybuchł pożar. Od razu przygotowaliśmy dla poszkodowanych nocleg w hotelu przy hali sportowej. Rodziny zdecydowały jednak, że pierwsze dni spędzą u bliskich i znajomych. Wczoraj zaproponowaliśmy im tymczasowe mieszkania. To lokale, które poszkodowani będą mogli zamieszkiwać do czasu wyremontowania spalonego budynku. Już widzimy, że remont będzie czasochłonny i kosztowny, bo będzie się wiązał m.in. z naprawą całego dachu. W najbliższych dniach chcemy zinwentaryzować wszystko, by policzyć, co będzie potrzebne do odtworzenia mieszkań. Potem prawdopodobnie zwrócę się z prośbą o wsparcie do miejscowych firm, które mogłyby np. użyczyć materiały budowlane. Tu będzie się liczyć każda pomoc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska