Średnia kwota wsparcia bliskich, jaką przeznaczają osoby pokolenia 50+ w kraju to 207 zł. Ale 17 proc. ankietowanych dofinansowuje swoje dzieci kwotą do 400 zł miesięcznie, a 13 proc. przekazuje potomkom ponad 400 zł.
Na Opolszczyźnie rodzice i dziadkowie pomagający dorosłym dzieciom i wnukom przekazują od 50 zł do 800 zł miesięcznie. W tym niespełna 8 proc. przeznacza na takie wsparcie nie więcej niż 50 zł, ponad 10 proc. - od 100 do 400 zł, a około 9 proc. - od 400 do 800 zł.
Więcej niż 800 zł nie przekazuje nikt z badanych na Opolszczyźnie i to jedyny taki wynik w kraju. Okazuje się bowiem, że w innych regionach rodzice dorosłych dzieci są albo hojniejsi, albo bardziej zamożni, bo w Wielkopolsce takiej pomocy udziela 1,7 proc. ankietowanych, a w województwie śląskim - najwięcej - 9,1 proc.
- Synowa nie pracuje. Syn zarabia 2,5 tysiąca zł na rękę, a na czteroosobową rodzinę to mało. Jeszcze niedawno mieszkali z nami. Oddaliśmy im jeden pokój do dyspozycji, aż dostali mieszkanie z miasta - opowiada pani Krystyna z Opola. - Teraz w tygodniu wnuki jedzą u mnie obiad. Dokładamy im też się też co roku do wyprawki szkolnej, bo podręczniki i ubrania są bardzo drogie. Od czasu do czasu dam wnukom jakieś kieszonkowe. Gdyby to podsumować, to myślę, że wyjdzie ze 300 zł miesięcznie - kalkuluje pani Krystyna . Obydwoje z mężem mają emerytury i wychodzą z założenia, że im już niewiele potrzeba, a dzieciom nie mają serca nie pomóc.
Z badania wynika też, że 34 proc. Polaków 50+ mieszka z dziećmi, a 8 proc. z wnukami, co oznacza, że opłacają za nich koszty mieszkania.
- Młodego pokolenia nie stać na samodzielność. Kupno własnego mieszkania uniemożliwia brak zdolności kredytowej. Niskie zarobki często nie wystarczają, by wynająć coś dla siebie. Mieszkanie z rodzicami jest dla wielu osób ogromnym wsparciem. Wiadomo, że mama i tata nie zamkną lodówki, nie odłączą prądu.– komentuje Adam Łącki, prezes KRD BIG.
Małgorzata Kozak, zastępca dyrektora Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Opolu przyznaje, że coraz częściej o pomoc zwracają się młode osoby dorosłe, które jako miejsce zamieszkania wskazują domy rodzinne. - Czasami są to samotni mężczyźni, którzy po rozwodzie wrócili do rodziców, czasami całe rodziny, których nie stać na utrzymanie, a co dopiero na własne cztery kąty - wyjaśnia Małgorzata Kozak.
Powody złej sytuacji materialnej dorosłych w sile wieku są różne: brak stałej pracy (bez tego trzeba zapomnieć o kredycie mieszkaniowym) niskie zarobki albo niezaradność życiowa. Marek Kutyła, kierownik Ośrodka Pomocy Społecznej w Zawadzkiem zauważa, że na Opolszczyźnie można coraz częściej zaobserwować zjawisko, które przyszło do nas z Zachodu: - Dorosłe 25-40-letnie dzieci zamiast usamodzielnić się, wolą mieszkać z rodzicami, gdzie mają zapewniony dach nad głową i jedzenie, a sami albo zarabiają na przyjemności, albo z różnych powodów nie pracują wcale - wyjaśnia.
Z badań przeprowadzonych na zlecenie Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej wynika, że najczęściej finansowego wsparcia młodszemu pokoleniu udzielają osoby w wieku 55 lat (66 proc.), czyli rodzice 20-30-latków.
Podobnie czyni 61 proc. Polaków między 60 a 70 rokiem życia, utrzymujących 40-latków. Rzadziej, co zrozumiałe, pomagają osoby mieszkające na wsi (gdzie zarobki są niższe) i z niższym wykształceniem (zwykle przekłada się na zarobki).
- Polacy 50+ najwięcej pieniędzy, bo prawie 900 zł, wydają na jedzenie. Bieżące rachunki, komunikacja i koszty leczenia to kolejne 1 tys. zł. Jeżeli ktoś zarabia około 2 tys. zł, a tak często to wygląda w małych miejscowościach, to nie jest w stanie dofinansowywać dzieci – mówi Adam Łącki, prezes KRD BIG.
Okazuje się też, że 11 proc. Polaków powyżej 50 roku życia bierze też kredyty dla swoich bliskich. - Od kilku lat obserwujemy narastające zjawisko pożyczania „na babcię lub dziadka” - dotyczy to pożyczek gotówkowych w bankach czy firmach pożyczkowych, jak i zakupów ratalnych. Renciści i emeryci mają stałe dochody, więc dla banku są wiarygodni, w przeciwieństwie do wnuczka bez zdolności kredytowej. Seniorzy dają wiarę młodszym członkom rodziny, że ci będą spłacać dług, a potem są bardzo zdziwieni, kiedy zgłasza się do nich windykator - opowiada Radosław Koński z firmy windykacyjnej Kaczmarski Inkasso.
Tymczasem w świetle prawa dłużnikiem jest ta osoba, która podpisała umowę, a nie ta, która wykorzystała pożyczkę. Takie długi trafiają w efekcie do windykacji. Z danych KRD wynika, że polscy emeryci są zadłużeni na 2,33 mld zł i dług ten wzrósł przez ostatnie pół roku o 280 mln zł.
Dużo w tym winy samych rodziców
Dr Tomasz Grzyb, opolski psycholog z Uniwersytetu Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej we Wrocławiu:
- Coraz większa grupa młodych - dorosłych niedojrzała do samodzielnego życia. Wiek usamodzielniania przesuwa się systematycznie w górę. Duży na to wpływ ma wychowanie i zachowanie rodziców, szczególnie matek, które nie chcą stracić kontroli nad dzieckiem, choć już przecież dorosłym i „kupują” to sobie za cenę utrzymywania takiego dziecka. Tak jako społeczeństwo wychowujemy coraz liczniejszą grupę ludzi niezdolnych do podejmowania decyzji i do brania odpowiedzialności za siebie. Wejście w dorosłe życie wiąże się z poczuciem zagrożenia (trzeba zacząć się utrzymywać), ale też przynosi korzyści (decydowanie o sobie). Usamodzielnienia nie należy jednak mylić z zerwaniem więzi rodzinnych.
Fot. 123fr
bOd kilku lat rośnie liczba kredytów branych „na dziadka i babcię”.Seniorzy mają zwykle stały dochód i są dla banków bardziej wiarygodni od dorosłych dzieci i wnuków na życiowym starcie.
Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?