Sędzia Jarosław M. sam stanie przed sądem

Radosław Dimitrow
Radosław Dimitrow
Odpowie za złamanie nosa asesorowi sądowemu. Prokuratura Rejonowa w Brzegu zakończyła śledztwo w sprawie bójki w strzeleckim sądzie.

Śledczy po przesłuchaniu świadków oraz przeanalizowaniu nagrań z kamery wideo zainstalowanej na korytarzu ustalili, że to Jarosław M. uderzył asesora sądowego Piotra S. - twierdzi prokurator Lidia Sieradzka. Sędzia usłyszał już zarzut naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego na służbie oraz jego znieważenia. We wtorek do Sądu Rejonowego w Strzelcach Opolskich został wysłany akt oskarżenia.

Sędzia Jarosław M. wściekły na swojego kolegę z pracy wszedł do jego gabinetu. Chciał wyjaśnić sprawy dotyczące jego żony (która też jest sędzią). Po krótkiej wymianie zdań Jarosław M. miał uderzyć asesora sądowego. Złamał mu nos, powodując silny krwotok.

Na miejsce został wezwany lekarz. Prezes Sądu Rejonowego w Strzelcach Opolskich złożyła zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa.
- Brzeska prokuratura zajmowała się sprawą przez blisko rok. Śledczy nie mieli jednak łatwego zadania.
Jarosław M. jeszcze w dniu pobicia zawiadomił policję, że to on został napadnięty w pracy. Sędzia zgłosił się także na obdukcję lekarską. Twierdził, że to asesor sądowy chciał go pobić. Mówił, że szarpał go za szyję i rozerwał mu koszulę.
Przez pierwsze pół roku śledczy niewiele w sprawie mogli zrobić. Jarosława M. chronił immunitet. Sędzia stracił go dopiero w październiku 2008 decyzją wrocławskiego sądu apelacyjnego.

Sprawa pobicia trafiła do strzeleckiego sądu, ale wszystko wskazuje na to, że miejscowi sędziowie odmówią jej prowadzenia. Wtedy zostanie przekazana na szczebel okręgowy.
- Środowisko sędziowskie to dość hermetyczna grupa - mówi prawnik, który woli zachować anonimowość. - Na Opolszczyźnie większość sędziów się zna. Wątpię, by ktoś chciał się podjąć sądzenia kolegi.
Rozprawa najprawdopodobniej trafi więc do sądu znajdującego się poza województwem opolskim.

Jarosław M. na razie jest zawieszony w czynnościach i nie prowadzi rozpraw. W tym czasie otrzymuje połowę poborów.

Przeciwko sędziemu równolegle ze sprawą karną toczy się także postępowanie dyscyplinarne. Zdaniem rzecznika dyscyplinarnego Andrzeja Połaty, Jarosław M. dopuścił się "oczywistej i rażącej obrazy przepisów prawa karnego".

Teraz sędziemu grozi do 3 lat więzienia. Jeden cios może go kosztować znacznie więcej, bo wydalenie z zawodu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska