Wojewoda mazowiecki Zbigniew Sipiera po konsultacjach z ministrem spraw wewnętrznych i administracji Joachimem Brudzińskim wydał rozporządzenie zakazujące poruszanie się w okolicy ambasady Izraela aż do 5 lutego. Tym samym uniemożliwił środowiskom narodowym organizację manifestacji. - Uważamy, że blokowanie manifestacji jest ograniczaniem swobody zgromadzeń, ale nie będziemy konfrontowali się z policją i państwem polskim w tym trudnym momencie - powiedział Robert Winnicki, prezes Ruchu Narodowego w rozmowie z Agencją Informacyjną Polska Press.
Przeczytaj też: Andrzej Duda: Nie było żadnego udziału Polski, nie było żadnego udziału Polaków jako narodu w Holokauście
Sipiera uważa, że zakaz manifestacji powinien zostać wydany przez władze Warszawy. Z kolei miasto przekonuje, że nie miało takiej możliwości ze względu na tryb w jakim ją zgłoszono. „Ustawa nie daje samorządom możliwości zakazania zgromadzenia” - napisała na Twitterze prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz, zamieszczając przy tym pismo adresowane do szefa MSWiA w którym już we wtorek proszono o wsparcie służb bezpieczeństwa.
Gdy w Mazowieckim Urzędzie Wojewódzkim ogłaszano decyzję o tygodniowej blokadzie ulic przy izraelskiej ambasadzie senackie komisje debatowały nad nowelizacją ustawy o IPN od której rozpoczął się spór na linii Polska - Izrael.
Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami polityków Prawa i Sprawiedliwości senatorowie większością głosów zdecydowali, by ustawa została przyjęta bez poprawek. Zmian chciała opozycja. Senatorowie PO zaproponowali, by sporny artykuł 55a ustawy (mówiący o karach za przypisywanie Polsce odpowiedzialności za zbrodnie) został doprecyzowany o sformułowania „obozy koncentracyjne” i „obozy zagłady”. Pozostał on jednak w formie przyjętej w Sejmie, czyli mówiącej ogólnie o „zbrodniach nazistowskich”. Głosowanie nad ustawą ma odbyć się już dziś w Senacie.
Przeczytaj też: Ruszył portal GermanDeathCamps.info
- Nie widzę żadnego powodu, żeby tę ustawę zmieniać - oceniła wczoraj wicepremier Beata Szydło, która podkreślała, że urodziła się w Oświęcimiu i dorastała wśród ludzi, którzy pamiętali obóz Auschwitz-Birkenau i tych „którzy ten obóz stworzyli i byli w nim katami”. - To byli Niemcy. My, Polacy, byliśmy ofiarami, tak jak ofiarami byli Żydzi i naszym obowiązkiem jest bronić prawdy i dobrego imienia Polski i Polaków. Ta ustawa jest niczym innym jak tylko właśnie pokazaniem tej prawdy historycznej - podsumowała była premier.
W środę o ostatecznym kształcie ustawy marszałek Senatu Stanisław Karczewski rozmawiał z ambasador Izraelą Anną Azari, która po spotkaniu nie chciała rozmawiać z dziennikarzami.
W całej sprawie pojawił się jeszcze jeden wątek. Wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki przyznał, że strona izraelska od roku zgłasza swoje wątpliwości dotyczące ustawy reprywatyzacyjnej. - Ta ustawa nie budzi zadowolenia Izraela - przekonuje Jaki, który stoi na czele komisji zajmującej się tzw. „dziką reprywatyzacją” w Warszawie. - To spór dyplomatyczny - potwierdziła Azari w rozmowie z wp.pl. Ambasador podkreśliła jednak, że spór o kształt ustawy reprywatyzacyjnej nie ma „nic wspólnego z wybuchem, który był w sobotę”.
Część zreprywatyzowanych nieruchomości w Warszawie (często niezgodnie z prawem) to pożydowskie kamienice. Co istotne, w grudniu ubiegłego roku amerykański Senat przyjął jednogłośnie projekt tzw. ustawy 447 (Justice for Uncompensated Survivors Today), która daje Departamentowi Stanu USA prawo do wspomagania organizacji zrzeszających ofiary Holocaustu w odzyskaniu żydowskich majątków, które nie mają już spadkobierców. Ustawa czeka na podpis prezydent Donalda Trumpa.
POLECAMY:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?