Skazana na prace społeczne za 24 złote

Daniel Polak
– Rozumiem, że wszystko dzieje się w zgodzie z literą prawa, ale czy w tym konkretnym przypadku również w zgodzie ze zdrowym rozsądkiem? – pyta pani Elżbieta.
– Rozumiem, że wszystko dzieje się w zgodzie z literą prawa, ale czy w tym konkretnym przypadku również w zgodzie ze zdrowym rozsądkiem? – pyta pani Elżbieta. Daniel Polak
Mieszkanka Kędzierzyna-Koźla ma odpracować 20 godzin, bo nie dopatrzyła drobnej kwoty.

Auto pani Elżbiety z Kędzierzyna-Koźla zostało sfotografowane przez fotoradar, gdy nieznacznie przekroczyło prędkość. Pisemnie wezwano ją do ujawnienia danych kierowcy. Nasza czytelniczka miała na to 7 dni.

W tym czasie była jednak w szpitalu, a członkowie rodziny też nie zajęli się sprawą. W efekcie przyszło kolejne wezwanie, tym razem do zapłacenia 130 złotych grzywny za niewskazanie sprawcy.

- Oczywiście zapłaciłam to, jeszcze się upewniałam. Chciałam tę sprawę zakończyć jak najszybciej. Zresztą to ja wtedy prowadziłam - przyznaje kobieta. Minął rok i do jej domu przyszło kolejne pismo z sądu - postanowienie o orzeczeniu zastępczej kary prac społecznych. W sumie 20 godzin, które ma odpracować w ciągu tygodnia, czyli po cztery godziny dziennie.

W uzasadnieniu, które otrzymała pani Elżbieta, napisano, że prace społeczne orzeczono w zamian za nie uiszczoną część grzywny, tj. 24 złote i 43 grosze.

Okazało się, że pani Elżbieta nie dopatrzyła na poprzednim wezwaniu do zapłaty jednej pozycji i przelała o 24 złote za mało. Sąd napisał, że komornik nie miał możliwości ściągnięcia długu. Co gorsza, jeśli pani Elżbieta znów czegoś nie dopatrzy i nie zareaguje na kolejne wezwanie, grozi jej areszt. Nie może także opuszczać miejsca zamieszkania.

- Rozumiem, że wszystko to dzieje się w zgodzie z przepisami, ale czy w zgodzie ze zdrowym rozsądkiem? - pyta pani Elżbieta. - Każdy może coś przeoczyć, ale czy to jest powód, żeby straszyć go aresztem i organizować roboty publiczne? Myślę, że nie.

Kobieta czeka teraz na wezwanie kuratora, który ma wskazać jej miejsce pracy. Odwołała się też od decyzji sądu, wierzy, że zostanie ona cofnięta po spłacie 24 złotych zaległości.

Rocznie na Opolszczyźnie na karę nieodpłatnych prac społecznych skazuje się ponad 1000 osób. W samym Kędzierzynie-Koźlu skierowano do nich w zeszłym roku 178 osób.

Wydział II karny Sądu Rejonowego w Opolu orzekł taką karę wobec 151 mieszkańców. Większość skazanych zgadza się na to, bo nie ma pieniędzy na zapłacenie różnych grzywien. Najczęściej kierowani są do samorządów, które organizują roboty.

- Mamy sporo takich osób. Niedawno wysprzątaliśmy w ten sposób nasz amfiteatr przed Dniami Księstwa Brzeskiego - wyjaśnia Tomasz Dragan, rzecznik Urzędu Miejskiego w Brzegu.

Osoby skierowane do prac społecznych trafiają najpierw do specjalistów od BHP, gdzie przechodzą szkolenie. Potem idą porządkować krzewy, zamiatać ulice albo pracują w schroniskach dla zwierząt.

- Nadzór nad nimi trzyma straż miejska - dodaje Tomasz Dragan.

Do kędzierzyńskiego schroniska dla bezdomnych zwierząt rocznie trafia kilkudziesięciu skazanych. Obecnie pracują tu dwie takie osoby. Jedna ma do odrobienia 200 godzin, a druga 120. Głównie sprzątają budy po psach. - Starają się, mamy z nich pożytek - przyznaje Andrzej Zębala, kierownik schroniska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska