Sprzedaż pamiątek za trudna dla Opola

Redakcja
Ewa Łuczko, pracownik MIT może zaoferować turystom tylko kilka bezpłatnych gadżetów. W tle widać puste półki sklepiku z pamiątkami, który miał działać już od kilku miesięcy.
Ewa Łuczko, pracownik MIT może zaoferować turystom tylko kilka bezpłatnych gadżetów. W tle widać puste półki sklepiku z pamiątkami, który miał działać już od kilku miesięcy. Paweł Stauffer
W Miejskiej Informacji Turystycznej nie można kupić żadnej pamiątki. Sklepik wciąż nie działa, bo ratusz przez pół roku nie potrafił zdecydować się, czy może sam go prowadzić.

Nową informację turystyczną otwarto pod koniec ubiegłego roku na Rynku. Miała być nie tylko większa, ale i znacznie lepsza od tej, która przez lata działała w maleńkim lokalu na ulicy Krakowskiej.

- Lepsza jest, bo oferuje wreszcie dostęp do internetu, ale nie można kupić tam żadnych pamiątek z Opola - opowiada opolanka, która kilka dni temu odwiedziła informację. - Jeżdżę po Polsce, jeżdżę po świecie i z takim kuriozum się jeszcze nie spotkałam. Skoro urząd miasta nie chciał sprzedawać gadżetów, to w takim razie po co powstało pomieszczenie na sklepik?

Odwiedziliśmy informację. Zamiast ładnych pamiątek od pół roku opolanie i turyści oglądać mogą puste półki. Wprawdzie MIT oferuje bezpłatnie gadżety, ale jest ich niewiele: kubki, smycze, długopisy i egzemplarze czasopisma Renowacja i Zabytki, gdzie wprawdzie są informacje o Opolu, ale wydano je w... 2010 roku.

- Za kilka dni festiwal, przyjadą ludzie z całej Polski, to co zobaczą to żenada - przekonuje czytelniczka.

Takie oceny się są odosobnione. Marzena Kawałko, radna i szefowa komisja edukacji przyznaje, że już kilkakrotnie interweniowała w sprawie pustych półek.

- Kilka tygodni temu usłyszałam, że niebawem coś w tej sprawie zmieni, ale jak widać musimy jeszcze trochę poczekać - mówi Kawałko. - Ta niemoc nie wystawia nam dobrego świadectwa. Co z tego, że w informacji pracują fajni ludzie, skoro muszą świecić oczami przed turystami. To trzeba zmienić, oby jeszcze przed festiwalem.

Jak słyszymy w ratuszu, cały problem wziął się stąd, że urzędnicy przez pół roku nie potrafili porozumieć się co do zasad funkcjonowania sklepiku. Upadła pierwsza koncepcja, aby go wynająć. Na sprzedaż gadżetów przez sam ratusz - ze względów formalnych - długo nie chciała się zgodzić skarbnik miasta.

- Teraz zgoda jednak jest i niebawem sprzedaż pamiątek powinna ruszyć - mówi Dorota Michniewicz, naczelnik wydziału kultury, sportu i turystyki, której do kwietnia podlegała MIT.

Maciej Wujec, naczelnik wydziału gospodarki i promocji, który teraz nadzoruje informację, nie chce komentować tego, co było.

- Zrobimy wszystko co możliwe, aby podczas festiwalu te półki nie były puste - przekonuje Wujec. - Pojawią się książki, albumy, a w przyszłości także magnesy. Za jakiś czas to będzie miejsce, gdzie każdy turysta znajdzie coś ciekawego.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska