Stal AZS PWSZ Nysa - KPS Siedlce 1:3

Sławomir Jakubowski
Sławomir Jakubowski
Dawid Bułkowski i jego koledzy mieli słabsze momenty w ataku, ale ich problemem numer jeden było przyjęcie zagrywki.
Dawid Bułkowski i jego koledzy mieli słabsze momenty w ataku, ale ich problemem numer jeden było przyjęcie zagrywki. Sławomir Jakubowski
Stal Nysa po raz drugi z rzędu nie potrafiła wygrać we własnej hali. W dwóch decydujących setach nasi siatkarze po własnych błędach tracili dwa ostatnie punkty.

Do Nysy zawitał stary dobry znajomy Sławomir Gerymski, który przywiózł swoich nowych podopiecznych z KPS-u Siedlce, a ci do meczu przystąpili jako lider i zespół niepokonany. Na parkiecie w pierwszej partii trwał jednak wyrównany bój. Tak było do stanu 10:10.

W kolejnych minutach goście popełnili błąd, nadziali się na dwa pojedyncze bloki Mateusza Nożewskiego, a następnie nie potrafili przyjąć trzech zagrywek Adriana Bocianowskiego, po których z przechodzącej piłki atakował Jarosław Stancelewski. Na tablicy był wynik 23:17 i kibice zaczęli świętować.

- Tymczasem my straciliśmy koncentrację, nie poradziliśmy sobie nie tylko z mocnymi serwisami, ale także łatwymi piłkami - przyznał Jarosław Stancelewski. - Każdy stracony punkt wprowadzał w nasze poczynania coraz większą nerwowość i zrobiło się gorąco.
Goście za sprawą serwisów Damiana Schultza doszli na 24:23, ale wreszcie zaatakował Maciej Kęsicki.

Protokół

Protokół

Stal AZS PWSZ Nysa - KPS Siedlce 1:3 (23, -19, -26, -23)
Stal: Szczurek, Sancelewski, Bułkowski, Długosz, Kęsicki, Nożewski, Biniek (libero) - Bocianowski, Piotrowski, Piórkowski, Biernat, Rejno. Trener Krzysztof Wójcik.
Siedlce: Milewski, Stańczuk, Zbierski, Pruski, Jasiński, Schultz, Sobczak (libero) - Rawiak, Rejowski, Żakieta, Przybyła. Trener Sławomir Gerymski.
Sędziowali Paweł Morawski i Marek Głodek (Poznań). Widzów 550.

Tak już nie było w kolejnych trzech partiach. W drugiej nasi siatkarze nie potrafili sobie poradzić w przyjęciu, ale zwłaszcza w ataku i w efekcie przegrywali 3:11. Na parkiecie pojawili się zmiennicy i nieco rozruszali zespół. Po asie Stancelewskiego i bloku Nożewskiego Stal przegrywała tylko 17:20, ale na więcej nie było jej stać.

Odsłony numer trzy i cztery miały podobny finał, ale diametralnie różny przebieg. W pierwszej z nich rywal dyktował warunki do stanu 21:17. Wówczas Mateusz Piotrowski tyłem do siatki i dolnym sposobem przebił piłkę na drugą stronę, a ta wylądowała nieoczekiwanie w polu. Za chwilę asy posłali Kamil Długosz oraz Piotrowski i było po 23. Nasi nie przyjęli jednak piłki, a następnie na bloku zatrzymał się Piotrowski.

- Zagrywka w tym meczu była ważna, a nią odrabialiśmy dystans i wracaliśmy do gry, ale kluczowe było przyjęcie - ocenił Stancelewski. - Niestety my w ważnych momentach nie poradziliśmy sobie z łatwym serwisem i popełniliśmy pojedyncze błędy, które kosztowały nas stratę punktów.

Tak nie powinno się stać i co najmniej jeden powinien zostać w Nysie. W czwartym secie zagrywki Krzysztofa Rejno i Szymona Piórkowskiego dały Stali prowadzenie 12:6. To nie wystarczyło, nysanie przegrywali nawet 18:21, ale długo wyczekiwane kontry Piotrowskiego i Dawida Bułkowskiego dały remis 23:23. Dwie ostatnie piłki miejscowi oddali miejscowym, którzy skontrowali.

- Taka porażka boli podwójnie, bo włożyliśmy mnóstwo serca, aby odrobić dystans - powiedział Bułkowski. - W obu setach wydawało się, że rywal jest już na kolanach, ale w tym momencie sami pomogliśmy mu wstać. Zabrakło nam spokoju i opanowania w czterech kluczowych akcjach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska