Starosta nyski, Czesław Biłobran, pod lupą skarbówki

Redakcja
Starosta Czesław Biłobran pokazuje swoje „silosy”.
Starosta Czesław Biłobran pokazuje swoje „silosy”. Archiwum

- To absurd na miarę Barei. Skandal wręcz, że Urząd Kontroli Skarbowej czepia się mnie o silosy, których nigdy w życiu na swoim polu nie miałem. Kilka betonowych słupków stoi, jakieś podpalone pozostałości z czasów komuny, warte nie więcej niż dwadzieścia złotych. Koza Józia zamieszkuje je obecnie. Na podwórku jest jeszcze kurnik dla trzech miniaturek. Niedługo pewnie jeszcze z budy dla psa będę się tłumaczył. Oraz wychodka i gnojownika. Posiadanie gumofilców też pewnie zdało by się ująć w oświadczeniu majątkowym, bo a nuż ktoś się doszuka zatajenia czegoś cennego - ironizuje starosta nyski Czesław Biłobran, który kilka dni temu dowiedział się, że jego oświadczenie majątkowe zostało skierowane przez służby wojewody do wyjaśnienia przez Urząd Kontroli Skarbowej.

Chodzi o to, że nie przyznał się do posiadania silosów. Tymczasem pod takim hasłem na starych geodezyjnych mapach w powiecie widnieją właśnie wspomniane pozostałości budynku.

No i starosta się wkurzył. Zdążył już zadzwonić do wojewody, napisać do niego prośbę o wycofanie kontroli oraz podesłać kilka zdjęć - rzekomych silosów, kozy „Rózi” wraz z jej apartamentem oraz całej podejrzanej posiadłości w Otmuchowie. Zapowiada też, iż niewykluczone, że wystąpi na drogę sądową.

- Czuje się nękany przez ciągłe kontrole - denerwuje się Biłobran. - Rok temu poszło o udziały w spółce. Sprawą nawet zajęło się Centralne Biuro Antykorupcyjne, ale nie wykazało nieprawidłowości. Sprawa toczy się też o zatajenie przeze mnie 22-letniego BMW z wyłamanymi drzwiami. A teraz jeszcze te silosy. Żona po nocach nie śpi, bo się martwi. Chce, żebym zrezygnował z funkcji starosty. A do tego w pracy ludzie patrzą na mnie podejrzliwie, bo ciągle te kontrole. To szarganie mojego dobrego imienia. Jak trzeba będzie, to pójdę z tym do sądu.

CZYTAJ CBA bada oświadczenia majątkowe Czesława Biłobrana i Bogusława Wierdaka

Biłobran twierdzi, że wszystkiemu winne są służby wojewody. Bo zamiast najpierw do niego zadzwonić, napisać i zapytać, czy ma owe silosy w posiadaniu, to od razu nasyłają kontrolę.

Wywołane do tablicy służby wojewody sprawę widzą zgoła inaczej. Barbara Bieluszewska, dyrektor Wydziału Nadzoru i Kontroli Opolskiego Urzędu Wojewódzkiego zapewnia, że wojewoda pytać starosty o nic nie musi, a wręcz nawet nie może. Ma obowiązek w takiej sytuacji od razu powiadamiać właśnie UKS.

- Nie mamy prawa nad tym deliberować - podkreśla Bieluszewska. - Takie są przepisy. A poza tym z tego, co wiem, to bałagan pan starosta ma nie tylko z silosami na polu, ale w dalszym ciągu w oświadczeniu widnieją udziały, o które już raz była afera, a których de facto już nie ma. To dopiero jest Bareja.

Dyrektor Bieluszewska dodaje, że w interesie Biłobrana leży uporządkowanie dokumentów w powiatowym wydziale geodezji i kartografii, bo to on osobiście odpowiada za treść oświadczenia majątkowego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska