Odziane w pomarańczowe peleryny z lizakiem "Stop" w ręku czuwają nad bezpieczeństwem naszych pociech. To Aniołki lub Stopki - tak nazywają je uczniowie i nauczyciele.
- Kiedy przechodzę przez ulicę i jest ze mną pani Stopka, wiem, że nikt mnie nie przejedzie - mówi Karol Owczar z SP nr 21 im. Obrońców Pokoju w Opolu.
- Przed naszą szkołą są dwa przejścia, ale zawsze wybieram te, na którym stoi ta pani - dodaje jego kolega Mateusz Marcioch.
Strażnicy bezpiecznej drogi, bo tak prawidłowo nazywane powinny być osoby, które przeprowadzają dzieci przez ulice, zatrudnieni są na etatach w szkołach. Musi się na to jednak zgodzić wójt, burmistrz lub prezydent, bo pieniądze na wynagrodzenia strażników daje gmina.
- Stopki pracują w szkołach, które stoją przy najruchliwszych ulicach - wyjaśnia Małgorzata Jagiełło, kierownik wydziału oświaty i wychowania urzędu miejskiego w Kędzierzynie-Koźlu. - Dyrektorzy tych placówek zgłaszają potrzebę ich zatrudnienia, a my sprawdzamy, czy będą przydatni.
W zatrudnieniu Stopki mogą pomóc też rodzice. Tak było w SP 21 w Opolu.
- Rada rodziców pisała pisma do urzędu i udało się - mówi dyrektor Krystyna Płaskoń.
Zdaniem policjantów, Stopki powinny pracować przy wszystkich szkołach.
- Dzięki nim dzieci są bezpieczniejsze - zapewnia podkomisarz Marek Florianowicz z wydziału ruchu drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu.
Osoby zatrudniane do przeprowadzania najmłodszych przed podjęciem pracy są szkolone właśnie przez policjantów z drogówki.
- A praca nie jest lekka, bo kierowcy najchętniej nie zatrzymywaliby się nigdy - mówi Violetta Gruszka, która przeprowadza dzieci przez ul. Sienkiewicza w Opolu. - Ale dzieciaczki są najważniejsze. Nie dam im zrobić krzywdy. Czasami jakiś kierowca coś tam pokrzykuje przez okno auta, ale ja się tym nie przejmuję.