- Górnicy w poniedziałek muszą wrócić do pracy, a protokół porozumienia, w którym znajdzie się zapis o wprowadzeniu 6-dniowego tygodnia pracy i uzależnieniu wypłaty czternastek od sytuacji finansowej spółki, powinien być ostatecznym porozumieniem kończącym strajk - wyliczał na wczorajszej konferencji prezes Jarosław Zagórowski, który zadeklarował że odejdzie ze spółki.
Związkowcy przez kilka godzin debatowali, co zrobić z tą propozycją. - Decyzja prezesa Zagórowskiego nie daje jeszcze żadnej gwarancji, że faktycznie odejdzie ze spółki - mówił jeden z głodujących górników Mirosław Kolb. - Dopiero kiedy rzeczywiście odejdzie, wrócimy do pracy - dodawał. Górnicy obawiali się, że choć prezes złoży dymisję, to szef Rady Nadzorczej JSW wcale nie musi jej przyjąć.
- Otrzymaliśmy jednak informację, że dymisja na sto procent zostanie przyjęta. Najdłużej zastanawialiśmy się, co zrobić z 6-dniowym tygodniem pracy - przyznał Marek Pocharski ze związku zawodowego Kadra na Jas-Mosie. Ostatecznie, związkowcy podpisali porozumienie i jeszcze wieczorem wypuścili górników do domów.
W kopalniach wybuchła euforia. - Tylko dlaczego to tak długo trwało? Cieszymy się i jesteśmy gotowi: jeśli trzeba będzie, to nawet w sobotę możemy iść do pracy - mówił nam wieczorem Mirosław Kolb. Głodował pięć dni. Po wyjściu z kopalni marzył tylko o ciepłym posiłku. - Nawet kopalniany bigos mnie zadowoli - śmiał się.
Do wczoraj, w kopalniach strajkowało 5 tysięcy osób, a 26 z nich głodowało. Strajk przyniósł spółce około 500 mln złotych strat. Związkowcy zapowiadają jednak, że to odrobią.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?