Strażacy z Radomierowic dostaną remizę

Natalia Popczyk
Natalia Popczyk
Bogdan Rak, naczelnik OSP Radomierowice (z lewej), oraz strażacy: Rafał Stiller, Bartek Basta i Janusz Basta pomagali przy remoncie remizy.
Bogdan Rak, naczelnik OSP Radomierowice (z lewej), oraz strażacy: Rafał Stiller, Bartek Basta i Janusz Basta pomagali przy remoncie remizy. fot. Andrzej Jagiełła
- To pierwsza od 60 lat gminna budowa we wsi - mówi Bogdan Rak, naczelnik OSP.

Dobiega końca rozbudowa remizy Ochotniczej Straży Pożarnej. Obok ponadstuletniego budynku powstaje niemal identyczny obiekt, który będzie służył jako garaż dla bojowego jelcza.

- Dwa lata temu nasza jednostka otrzymała ten samochód w prezencie od kolegów z Grudzic - mówi Bogdan Rak, naczelnik OSP. - Wówczas okazało się, że w żaden sposób nie możemy go wstawić do garażu, bo wjazd jest zbyt niski, a zrobienie podkopu i obniżenie posadzki było niewykonalne. Jelcza musieliśmy postawić na moim podwórku. Ale już niebawem znajdzie się pod dachem.

Będzie to pierwszy od lat obiekt, który we wsi powstanie prawie w całości za pieniądze z budżetu gminy. Prace budowlane mogły ruszyć dopiero w tym roku.

- Firmy startujące do przetargów chciały wykonać usługę za 200, a nawet 300 tysięcy złotych - wspomina Rak. - To było zbyt drogo.
Wreszcie przetarg rozstrzygnięto i garaż powstanie za 155 tysięcy złotych.

- Udało nam się przekonać leśników, aby nieodpłatnie przekazali nam drewno na dach - mówi naczelnik Rak. - Wiedzą o tym, że nasza wieś jest w środku lasu i to my pierwsi będziemy przy pożarze, jeśli taki pojawi się w okolicznych lasach.

Dzięki sponsorom koszt inwestycji obniżył się o kilka tysięcy złotych.
- W sumie dołożymy ponad 10 tysięcy złotych. Wykonaliśmy we własnym zakresie wiele prac przy przygotowaniu placu budowy i fundamentów. Wieś, choć niewielka, bo licząca około 280 mieszkańców, jest w stanie wystawić do gaszenia pożarów aż 35 strażaków. W każdej rodzinie jest przynajmniej jeden strażak.

Do niedawna jeszcze strażacy mieli do dyspozycji tylko wysłużonego lublina.
- Takiego samego, jakim na filmie o czterech pancernych jeździł kapral Wichura. 53 lata temu został przerobiony na samochód strażacki. Pali 24 litry na sto kilometrów, ale jest nadal sprawny i gotowy w każdej chwili do wyjazdu. Ma jednak zbyt mały zbiornik na wodę.

W garażu dla "nowego" jelcza, strażacy planują wygospodarować miejsce na sprzęt bojowy i szafki na strażackie ubrania.

- W starej części zrobi się dzięki temu luźniej - cieszy się naczelnik Rak. - Tak samo jak na moim podwórku, gdzie dotąd pod chmurką garażuje jelcz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska