- Mąż Ryszard jest prezesem straży. Kiedyś poprosił mnie tylko, żebym pomogła mu zrobić porządek w papierach i... wsiąkłam - przyznaje Teresa Golly, sekretarz OSP w Zalesiu Śląskim.
Podobnie jak córka Renata. Od zawsze towarzyszyła tacie w remizie. Lada moment skończy 18 lat i będzie mogła jeździć do akcji. - Po maturze chcę studiować w szkole pożarniczej w Częstochowie albo w Warszawie. I pracować w zawodowej straży. Mam to chyba w genach - dodaje żartem.
Na razie zdobywa nagrody na ogólnopolskich konkursach dotyczących pożarnictwa i trenuje bieganie. Jedno i drugie może się liczyć przy naborze na studia.
Naczelnik OSP Tadeusz Korczyński do pracy wciągnął syna, który jest już jego zastępcą. Żona Elżbieta nie jest żadną funkcyjną, ale wspiera męża. - Kiedy wyją syreny i biegnę do remizy, ona krzyczy, że gminna straż już powiadomiona - mówi naczelnik. - A za każdym razem, gdy jestem na akcji, stawia w oknie zapaloną świeczkę. Więc jak człowiek wraca i widzi to światełko, robi mu się ciepło na sercu.
W zalesiańskiej OSP jest 56 ochotników, 19 wspierających. 27 dziewcząt i chłopców działa w "młodzieżówce". Tak jak Mariusz Wilkowski, o gaszeniu pożarów marzyli od dziecka. On już działa w straży, tak jak jego tata. - Jest trochę frajdy i adrenalina. Dlatego tu jestem - tłumaczy Mariusz.
Za tą adrenaliną tęskni trochę Bronisław Szura, najstarszy strażak w Zalesiu. Długie lata woził strażaków do akcji. Mimo że stuknęła mu osiemdziesiątka, nadal chce być pomocny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?