Sześciolatki do szkół

Jarosław Staśkiewicz
Jarosław Staśkiewicz
Marcel Gaweł (z prawej) jest starszy od Tomka Toporowskiego o rok, ale we wrześniu obaj koledzy z przedszkola nr 5 w Brzegu pójdą do szkoły. Reforma oświatowa to duży kłopot dla dyrektorów i samorządów: w tym roku ciasno jest w przedszkolach, za rok ścisk będzie w podstawówkach.
Marcel Gaweł (z prawej) jest starszy od Tomka Toporowskiego o rok, ale we wrześniu obaj koledzy z przedszkola nr 5 w Brzegu pójdą do szkoły. Reforma oświatowa to duży kłopot dla dyrektorów i samorządów: w tym roku ciasno jest w przedszkolach, za rok ścisk będzie w podstawówkach.
W tym roku rodzice po raz ostatni mają wybór. I większość wybiera przedszkola. Do I klas pójdzie tylko kilkanaście procent dzieci z rocznika 2005.

Jedna sala do nauki, druga do zabawy, obie w osobnym skrzydle budynku, z dala od starszych kolegów, za to blisko stołówki i gabinetu pielęgniarki. Do tego pomoc ze strony pedagogów, a na dworze nowy plac zabaw - jak w przedszkolu.

W takich warunkach 1 września rozpocznie naukę klasa sześciolatków w brzeskim Zespole Szkół nr 1 z Oddziałami Sportowymi.

- Nasze panie wykonały wielką pracę, żeby przekonać rodziców tych dzieci - mówi Ewa Stefanowicz, wicedyrektor szkoły. - Najpierw chodziły do przedszkoli, potem co miesiąc organizowały lekcje otwarte, podczas których przyszli uczniowie poznawali szkołę, a rodzice rozmawiali z nauczycielami. Uświadamialiśmy, że pierwsza klasa to będzie bardzo łagodne przejście z przedszkola do szkoły, a dzieci będą miały dużo czasu na ćwiczenia manualne, gry i zabawy.

Efekt: w oddziale będzie 23 uczniów. Jak na polskie warunki - liczba idealna.
- Szkoła fajnie to przygotowała, jestem spokojny, że syn będzie pod dobrą opieką, a przede wszystkim w klasie będą same sześciolatki - mówi Stanisław Toporowski, ojciec Tomka, który pójdzie właśnie do szkoły przy ul. Poprzecznej. - Gdyby miał trafić do klasy z połową starszych dzieci, to chyba nie zdecydowalibyśmy się posłać go do szkoły.
Ten przykład to jednak wyjątek. Do pozostałych czterech brzeskich podstawówek rodzice zapisali łącznie około... 10 dzieci z rocznika 2005.

W innych dużych miastach regionu nie jest lepiej - w całej gminie Nysa do szkoły zapisanych jest około 60 sześciolatków. W Strzelcach Opolskich kilkanaścioro. W Kędzierzynie-Koźlu - około 85.
- Spodziewaliśmy się większego zainteresowania - przyznaje Lidia Bryła, kierownik Wydziału Oświaty i Kultury w kędzierzyńskim urzędzie miasta.

Kłopot będzie za rok, kiedy do szkół, obok dzieci z rocznika 2005, pójdą też te z 2006 roku, które obowiązkowo muszą rozpocząć naukę w wieku 6 lat. - Poradzimy sobie, przed laty do naszych podstawówek chodziło już więcej dzieci - uspokaja Lidia Bryła. Podobne zapewnienia słychać z innych miast, ale tak komfortowych warunków nauki jak Tomek Toporowski, dzieci już nie będą miały.

- Baliśmy się, że za rok klasy będą przepełnione i to też był argument za posłaniem syna już teraz - potwierdza pan Stanisław.
Co przesądziło o tym, że większość sześciolatków zostaje w przedszkolach?
- W przedszkolu mamy dla córki zapewnioną opiekę od 7 do 16, a w szkole bywa to różnie - mówi Radosław Głud, ojciec 6-letniej Zuzi, która jeszcze rok będzie chodziła do zerówki. - Lekcje mogą zaczynać się o różnych porach, kończą się po trzech, czterech godzinach i zostaje świetlica. Niestety, wspólna dla całej szkoły. Tam nie będzie takiej opieki jak w przedszkolu.

Najwięcej sześciolatków (około 30 procent) pójdzie do szkoły w samym Opolu, Tu naprzeciw rodzicom wyszła Miejska Poradnia Psychologiczno-Pedagogiczna, która przeprowadziła badania przesiewowe wśród dzieci.

- Badaliśmy przede wszystkim dojrzałość emocjonalną przedszkolaków - przypomina Alicja Miszkiewicz, wicedyrektor poradni. - Każdy rodzic otrzymał wyniki, a część osób, u których dzieci stwierdzono różne problemy - skierowania do poradni.

To właśnie w poradniach, które działają w każdym mieście powiatowym, rodzice sześciolatków powinni szukać pomocy i porady. Choć samorządy zachęcają do jak najszybszego wyboru, to rodzice mogą zdecydować o posłaniu dziecka do szkoły nawet w sierpniu. Jest więc czas na konsultację z pedagogiem, psychologiem czy logopedą.

Co ciekawe, najmniejszy problem z przeskoczeniem z przedszkola do szkoły mogą mieć dzieci wiejskie. Tam, gdzie od lat istnieją zespoły szkolno-przedszkolne.
- U nas dzieci ze szkoły i przedszkola ćwiczą na tej samej salce gimnastycznej, uczestniczą we wspólnych uroczystościach i potem maluchy fajnie znajdują się w szkole - opowiada Barbara Czarna, dyrektor podstawówki w Dobrzyniu (gmina Lubsza).

A w razie potrzeby przed-szkolaki ratują szkołę. Tak było rok temu, kiedy korzystając z możliwości, jaką dała reforma, wszystkie sześciolatki z Dobrzynia poszły do pierwszej klasy. Bez nich nie byłoby jej jak utworzyć.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska