Szok i kasa

Lina Szejner

Oglądałam niedawno w telewizji pokaz mody Arkadiusa - polskiego projektanta rodem z Parczewa, który pojechał, by podbić świat. Modelki były ubrane trochę jak właśnie ze wschodnioeuropejskiej wsi. Miały sukienki uszyte z dwóch rodzajów tkanin - białej koronki i jakiegoś zielonkawego perkalu w czerwone róże. Żeby jednak nie było nijako, dziewczyny z wybiegu nosiły na twarzach coś w rodzaju siatek przeciw pszczołom, tyle że ciasno przylegających. Zapewne mało mu było rewelacji, więc nakazał dziewczynom zachowywać się wyzywająco a w ręce włożył im kolejny rekwizyt - prawdziwe pejcze.
Starałam się tego nie widzieć i przyglądałam uważnie proponowanym kreacjom. Niestety, wyglądały one tak, że przyszłe klientki Arkadius będzie musiał pejczem zganiać do sklepów.
Nasz projektant wsławił się tym, że na swoim debiutanckim pokazie mody wykorzystał w ubiorach motywy religijne, na co oburzyli się nie tylko wierzący, ale także ateiści. Wszyscy zgodnie uważają bowiem, że nie należy obrażać niczyich uczuć religijnych.
Sam Arkadius tłumaczył w jednym z pism, że startujący projektant musi krzyknąć z wybiegu, że jest. Ten krzyk to szokująca widzów odzież. Nikt przy zdrowych zmysłach w nią się nie ubierze, ale świat zauważy twórcę. Posypią się propozycje od firm i wpływowych osób prywatnych, znajdą sponsorzy do otwarcia sieci sklepów i dopiero później będzie można projektować "grzeczne", finezyjne ubiory.
Świat zwariował. To jest pewne. Szok jest jedynym sposobem na zwrócenie na siebie uwagi. Tak myślał reżyser filmu, namawiając aktorów do kopulowania przed kamerą, którzy doszli zapewne do wniosku, że za pięć minut wstydu zrobią taką kasę, iż potem już będą mogli do końca życia udawać wtórne dziewictwo. Tak wreszcie myślała zapewne "Frytka" z Big Brothera, uprawiając seks na oczach tysięcy widzów.
Tak naprawdę jednak prawie wszystko już było. I następcom coraz trudniej będzie szokować widzów, telewidzów i klientów.
Chociaż... nie jestem w kursie i nie przychodzą mi na zawołanie różnego typu dewiacje, które też chyba będziemy mieli szanse obejrzeć. Jeśli się jednak komuś wydaje, że to są wymysły współczesnych, niech sięgnie do historii starożytnego Rzymu, gdzie rozmaite wyuzdane przyjemności i dewiacje były uprawiane przez niektórych władców i zamożnych patrycjuszy. Wtedy jednak nie było telewizji i tylko dlatego nikt nie mógł sobie zapewnić takiej widowni jak teraz.
Wróćmy jednak do świata mody, z którą się właśnie pożegnał Yves Saint Laurent. W dwugodzinnym występie pokazał to, co zaprojektował w ciągu całego życia. Nie było szokujących przebrań, po wybiegu defilowały modelki w subtelnych, przepięknych kreacjach, o doskonałym kroju, finezyjnej linii. Prawdziwa doskonałość nie musiała krzyczeć do widzów: "jestem!" i przebierać dziewczyn w anielice z rogami. To tylko kundlizm w każdej dziedzinie charakteryzuje się głośnym szczekaniem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska