O tej mrocznej historii zrobiło się głośno, gdy w grudniu 2018 roku zniknął 48-letni Maciej Z. Mężczyzna pożyczał innym pieniądze na procent i nie cieszył się dobrą sławą, bo przy ściąganiu należności był nie tylko bezwzględny, ale czasami również brutalny. Marek M., przedsiębiorca z podopolskiej Zawady, który też miał u niego długi, sprawiał wrażenie, że pomaga w poszukiwaniach. Po dwóch tygodniach od zaginięcia, zwłoki Z. znaleziono na terenie zakładu Marka M.
Oskarżony twierdził, że feralnego dnia pożyczkodawca zmuszał go, by podpisał dokument in blanco. W pewnym momencie Maciej Z. miał przystawić przedsiębiorcy broń do głowy i grozić, że zabije jego i jego syna. Oskarżony twierdził, że działał instynktownie. Uderzył 48-latka pięścią w twarz i przytrzymał broń. Później uderzył trzy raz młotkiem ciesielskim w głowę. Marek M. mówił, że strzelił, gdy ofiara próbowała się podnieść, a on przestraszył się, że Maciej Z. zrobi mu krzywdę. Po wszystkim odczekał aż się ściemni i zakopał zwłoki obok firmy.
W styczniu 2020 roku Sąd Okręgowy w Opolu skazał Marka M. za zabójstwo na 25 lat więzienia. Mężczyzna odwołał się od wyroku. Dziewięć miesięcy później Sąd Apelacyjny we Wrocławiu znacząco obniżył karę, wymierzając mu 12 lat więzienia. Skład sędziowski przyjął, że oskarżony działał w ramach obrony koniecznej, ale przekroczył jej granice.
Obrońca Marka M. sięgnął jednak po nadzwyczajny środek odwoławczy, jakim jest kasacja do Sądu Najwyższego. W rozmowie z nto wyjaśniał, że zgadza się z sądem apelacyjnym, iż jego klient działał w obronie koniecznej, ale nie zgadza się z tym, że przekroczył jej granice. W jego ocenie Marek M. zastosował takie środki, gdyż został zaatakowany w miejscu pracy, a napastnik miał broń, co spowodowało silne wzburzenie, uzasadnione okolicznościami. Obrońca przyznał wówczas, że nie liczy na uniewinnienie, ale na jeszcze łagodniejszy wyrok. Na początku czerwca Sąd Najwyższy definitywnie rozstrzygnął sprawę, oddalając kasację. To oznacza, że M. spędzi za kratkami 12 lat.
Oskarżycielka posiłkowa, czyli siostra zabitego, również starała się wyrok zaskarżyć, licząc na to, że będzie on równie surowy jak w pierwszej instancji (argumentem było m.in. to, że zwłoki zostały ukryte we wcześniej przygotowanych dołach, co mogło wskazywać, że sprawca jednak zaplanował zbrodnię). Marek M. nie został uniewinniony, ani nie umorzono wobec niego postępowania, a to oznaczało, że oskarżycielowi posiłkowemu kasacja nie przysługiwała. Dlatego pełnomocnik kobiety zwrócił się z wnioskiem do ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego zarazem, aby to on wywiódł kasację. Minister ze swojego prawa nie skorzystał.
Gazeta Lubuska. Ewakuacja w Zielonej Górze. W garażu były bomby
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?