Nie omieszkam napomknąć w ministerstwie, że swoim nowym głupim planem wojewoda rozwala nasz wzorcowy system - irytuje się Norbert Krajczy dyrektor nyskiego szpitala, który swoje pretensje wyartykułował już w piśmie do ministra Marka Chabera.
Krajczy się denerwuje, bo martwi się o pacjentów. Zwłaszcza, że w zakorkowanej do bólu Nysie coraz ciężej jest dojechać gdziekolwiek na czas.
Dyrektorowi żal, że nowy plan nie był konsultowany z samorządem. Chociaż zdaje sobie sprawę z tego, że wcale nie musiał.
Wojewoda Ryszard Wilczyński po wtorkowym spotkaniu z nyskimi ratownikami nie zmienił zdania, ale ci mają jednak nadzieję, że uda im się specjalistyczną karetkę w Nysie zatrzymać.
- Nie będziemy już pikietować, demonstrować swojego niezadowolenia pod urzędem wojewódzkim, tylko pojedziemy od razu do Warszawy - zapewnia Ireneusz Szafraniec, szef związku zawodowego nyskich ratowników medycznych. - Chcemy w Ministerstwie Zdrowia przedstawić swoje argumenty.
A te podpierają liczbami. Szafraniec szacuje, że po zamianie specjalistycznego ambulansu na podstawowy, w rejonie nysko-prudnickim na jedną karetkę przypadać będzie blisko 70 tys. mieszkańców, podczas gdy w regionie brzesko-namysłwoskim - zaledwie 48 tys. - Gdzie tu logika i sens? - zastanawiają się ratownicy.
Kordian Michalak, rzecznik wojewody Wilczyńskiego powtarza cierpliwie po raz kolejny, że Nysie karetki nikt zabrać nie chce. Tylko zamienić jej status na podstawowy. Co oznacza, że ambulans z lekarzem stacjonowałby w Grodkowie, a z samymi tylko ratownikami - przy nyskim szpitalu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?