Tajemniczy bunkier w dawnej rosyjskiej bazie w Skarbimierzu

Zbigniew Górniak, Tomasz Dragan
Nasz informator odkopuje betonową czapę domniemanego mogilnika. Nie pokazuje twarzy, żeby ludzie nie oskarżyli go o rozpowiadanie bajek. Ale mówi, że przecież widział to, co widział.
Nasz informator odkopuje betonową czapę domniemanego mogilnika. Nie pokazuje twarzy, żeby ludzie nie oskarżyli go o rozpowiadanie bajek. Ale mówi, że przecież widział to, co widział.
Lotnisko w Skarbimierzu pod Brzegiem wciąż pełne jest tajemnic. Właśnie jeden z rolników ujawnił, że w 1991 roku był świadkiem, jak Rosjanie zakopywali coś w ziemi, a potem zalewali to betonem.

Swe rewelacje mieszkaniec Skarbimierza, a także były radny miejscowości opowiedział po raz pierwszy kilka dni temu portalowi społecznościowemu www.koledzyzwojska.pl, który ma siedzibę w Opolu. Swą opowieścią dzieli się też z nto.

- To było jesienią 91 roku, Rosjanie zabierali się powoli do domu. Późna noc, deszcz, ciemności. A co robi rolnik, jak jest noc i pada? Wywozi swoje śmieci do lasu. Tak wiozłem i ja swoje. Wysypywaliśmy je pod płotem ruskiej bazy, nieopodal ich strzelnicy, tam chaszcze, dzikie pola. Jadę spokojny, bo tam nigdy żadnej kontroli, no i my, wioskowi, z Ruskimi za pan brat, handelek, bimberek, te sprawy...

- No więc jadę - kontynuuje swą opowieść rolnik - aż tu nagle z krzaków z kałachem wyskakuje wartownik. Stoj, nielzja... I celuje we mnie... To było dla mnie zaskoczenie, bo oni tu nigdy do nas z bronią nie wyskakiwali, a w tym miejscu nigdy nie było wart. Od razu wiedziałem, że dzieje się coś dziwnego.

I działo się... Po chwili rolnik usłyszał odgłosy koparki. Co mogą robić Rosjanie w deszczu, nocą, w zapuszczonej części bazy?
- Za kilka dni zakradłem się w te chaszcze przez dziurę w płocie i co zobaczyłem? Ślady po ciężkim sprzęcie i olbrzymie prostokąty wyciętej darni ułożone ciasno obok siebie. Odgarnąłem tę darń, a tam wielki prostokąt betonu. I pojąłem: oni tam coś zakopali. A potem dla pewności zalali to betonem.

Dlaczego nikomu wtedy o tym nie powiedział?
- Wolałem być ostrożny: nikt wtedy nie wierzył, że komunizm tak naprawdę umrze. A potem jakoś tak zapomniałem, wyparłem z pamięci.

Przypomniał sobie o wszystkim gdzieś w okolicach lat 2002-2003. Tłumaczy to tak:
- Razem z kolegą z Brzegu postanowiliśmy dobrać się do tego, bo pomyśleliśmy, że może jest tam jakaś ciężka broń, to znaczy jej elementy. Coś, co by można sprzedać na złom. No i wzięliśmy ze sobą wojskowego, emerytowanego sapera z Brzegu. On miał z sobą jakieś urządzenia do wykrywania. Zawieźliśmy go tam, odwalamy darń, on się pokręcił i twarz mu tężeje. Panowie, nie ruszajcie tego, zasypcie i zapomnijcie. To mogilnik.

Według definicji, mogilnik to rodzaj składowiska dla najbardziej niebezpiecznych substancji. Jakich? Co może tkwić w dziurze zalanej pośpiesznie i pod osłoną nocy betonem?

Opinia

Opinia

Andrzej Pulit, wójt Skarbimierza:
- Teren lotniska został kilkakrotnie sprawdzony przez specjalistów. Jednak gdyby się okazało, iż coś pominęli albo czegoś nie odkryli, to faktycznie byłby to problem. Od razu zajęlibyśmy się wyjaśnieniem tej sprawy. Być może sprawdzimy również rewelacje podawane przez waszych świadków.

- Czy była to broń chemiczna, której rosyjska armia nie chciała z jakichś względów zabierać ze sobą do Rosji? A może radioaktywna substancja? Przez lata po Polsce krążyły domysły na temat tego, gdzie i jaką broń atomową trzymają u nas Sowieci.
Czy może to jakaś silnie toksyczna substancja, której neutralizacja byłaby zbyt kłopotliwa?

Nieopodal miejsca, które wskazał rolnik, stoi fabryka Cadbury, która produkuje tam gumy do żucia, a niebawem zacznie produkować czekolady.
Pytania o tajemniczy mogilnik w sąsiedztwie fabryki wywołują zaniepokojenie u rzeczniczki Cadbury, Marty Pokutyckiej. Po godzinie oddzwania.

- Sprawdziłam. U nas nie ma żadnego zagrożenia. Fabryka i działająca tam produkcja jest bezpieczna - oznajmia z radością. - Kupując ziemię, wynajęliśmy specjalistów od różnych materiałów wybuchowych. Oni dokładnie przeczesali cały nasz teren. A teren sąsiadujący z naszą fabryką? Władze gminy zapewniały nas, iż był wielokrotnie sprawdzany.

Pojechaliśmy z rolnikiem ze Skarbimierza na domniemany mogilnik.
Odwaliliśmy łopatą kawał darni. Prostokąt betonu wchodzącego głęboko w ziemię ma ok. 2,5 metra szerokości i 8 długości. Nieopodal wały strzelnicy, gdzie sołdaci ćwiczyli oko. Wokół chaszcze, dziczki, ponurość.

- Potem odszukaliśmy kolegę rolnika, z którym nasz rozmówca miał szukać pod betonem złomu. To mieszkaniec Brzegu, były kolejarz. Potwierdził wersję rolnika.
Dlaczego obaj mieliby zmyślać po latach?

- Proszę pamiętać, że o lotnisku w Skarbimierzu krążyły różne legendy. Nawet o bombach jądrowych - mówi Stanisław Bronowicki, który w czasie, kiedy Rosjanie opuszczali swoją bazę w Skarbimierzu, był kierownikiem urzędu rejonowego. 16 lat temu lotnisko sprawdzali saperzy i wojska chemiczne. - Nie sądzę by coś mogli przeoczyć - mówi były szef UR.

- Ja tylko mówię, jak było, i nic ponadto - mówi rolnik. - To co ja niby wtedy widziałem w tych chaszczach? Duchy Ruskich? Coś tam do ziemi włożyli, to pewne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska