Tomasz Michalak: - Jest postęp, ale i niedosyt

Marcin Sagan
Marcin Sagan
Tomasz Michalak.
Tomasz Michalak. Oliwer Kubus
Rozmowa z trenerem koszykarzy 1-ligowej Pogoni Prudnik, którzy do play offów przystąpią z 7. pozycji.

Zakończyliście fazę zasadniczą rozgrywek 1 ligi na 7. miejscu. Jest pan zadowolony z tego rozstrzygnięcia?
Można na to spojrzeć z dwóch stron. W poprzednim sezonie mieliśmy 11. miejsce i musieliśmy walczyć w fazie play out o utrzymanie. Teraz celem minimum było zajęcie przynajmniej 10. lokaty, która oznaczała pewne utrzymanie. Kolejny cel to była lokata w ósemce i gra w play offach. To też w miarę spokojnie udało nam się wywalczyć. Gry w play offach byliśmy praktycznie pewni już na długo przed zakończeniem fazy zasadniczej. Wiadomo jednak, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Była szansa nawet na czwarte czy piąte miejsce. Niestety końcówka fazy zasadniczej nam nie wyszła. Dlatego jest niedosyt.

Waszą piętą achillesową były mecze na wyjeździe. Z czego to wynika, że zespół w obcych halach spisywał się znacznie gorzej niż u siebie?
Trudno o jednoznaczne wytłumaczenie. Na początku sezonu wygraliśmy mecze w Stargar­dzie, Radomiu i Inowrocławiu. Wydawało się, że w kolejnych też będzie dobrze. Niestety potem było gorzej i za dużo zdarzyło nam się porażek na wyjazdach (łącznie 11 w 15 meczach - dop. red.). Trzech, może czterech powinniśmy uniknąć. Wtedy zadowolenie z naszych wyników w fazie zasadniczej byłoby zdecydowanie większe. Prawda jest taka, że naszym atutem jest własna publiczność. Ona w meczach u siebie naprawdę potrafi spętać przeciwnikom ręce. Na wyjazdach jej brakowało. Może w kilku przegranych meczach wkradła się do głów świadomość, że z teoretycznie łatwiejszymi przeciwnikami i tak wygramy. To bardzo niebezpieczne, bo jak pokazały wyniki w tym sezonie i to nie tylko nasze, nikogo nie wolno lekceważyć. Niestety w ostatnich tygodniach „posypaliśmy” się pod względem zdrowotnym. Długo zajmowaliśmy 5. czy 6. miejsce, ale ostatecznie - także przez plagę chorób w zespole - spadliśmy na siódme.

Teoretycznie zajmując 5. miejsce realne było przejście w ćwierćfinale Znicza Pruszków czy GKS-u Tychy i gra w półfinale play off. Lądując na 7. pozycji zespół musi grać z bardzo mocnym Sokołem Łańcut.
Szansa na półfinał jest, choć teoretycznie mniejsza niż gdybyśmy startowali z lokaty lub dwóch wyżej, ale trzeba pamiętać, że play offy zaczynamy od stanu 0-0, a gramy do trzech zwycięstw. To co za nami, czyli runda zasadnicza nie ma już kompletnie żadnego znaczenia.

Przedstawiciele Sokoła Łańcut czy trzeciej Legii Warszawa chcieli was uniknąć w półfinale...
I to też jest miara postępu jaki zrobiliśmy w tym sezonie. Z zespołu, który bronił się przed spadkiem staliśmy się niewygodnym rywalem dla ekip, które celują w ekstraklasę. Pamiętajmy, że Pogoni na zapleczu ekstraklasy nie było bardzo długo, a już w drugim sezonie gramy w play offach. Najlepsze zespoły ligi jak Miasto Szkła Krosno czy Sokół Łańcut od kilkunastu lat „obijają” się w play offach, a swoją drużynę budowały znacznie dłużej niż my. Zrobiliśmy kolejny krok do przody nie tylko pod względem sportowym, ale też organizacyjnym. Wiadomo, że w rywalizacji z zespołem z Łańcuta nie będziemy faworytem. Niezależnie jak ten sezon się skończy, to pod względem sportowym był on udany.

To chyba jednak nie oznacza samozadowolenia i spróbujecie powalczyć z Sokołem.
Podkreślam, że wcale nie stoimy na straconej pozycji. Presja będzie ciążyć na rywalach. My możemy, a oni muszą. W rundzie zasadniczej w obu meczach, a zwłaszcza tym w Łańcucie postraszyliśmy rywala, choć ostatecznie przegrywaliśmy. Już w najbliższy weekend chcemy zrobić niespodziankę i wygrać przynajmniej jeden z dwóch zaplanowanych meczów na wyjeździe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska