Trzeba zwijać asfalt w powiecie krapkowickim

Radosław Dimitrow
Radosław Dimitrow
O tym, że w tym miejscu biegła kiedyś linia kolejowa, świadczą tylko znaki. Torów już nie ma, bo teren został podniesiony i pokryty asfaltem.
O tym, że w tym miejscu biegła kiedyś linia kolejowa, świadczą tylko znaki. Torów już nie ma, bo teren został podniesiony i pokryty asfaltem. Radosław Dimitrow
Polskie Linie Kolejowe wzywają samorządowców, aby naprawili przejazdy, które przed laty zostały zaasfaltowane. Koszty będą spore.

Chodzi o przejazdy znajdujące się na nieczynnej linii kolejowej relacji Krapkowice-Prudnik. Kilka lat temu, jeszcze w minionej kadencji, samorządowcy uznali, że pociągi już nigdy nie wrócą na tory i zostały one zaasfaltowane, przy okazji remontu dróg. W Strzeleczkach zniknęły przejazdy na ul. Sobieskiego, Dworcowej i drodze prowadzącej do Starej Cegielni. W sąsiedniej Zielinie zdemontowano tory na ul. Leśnej, a w Krapkowicach na Limanowskiego. Dziś na tych drogach pozostały tylko znaki informujące o zagrożeniu ze strony pociągów, ale torów już nie ma.

Problem w tym, że linia kolejowa ma być w najbliższych latach reaktywowana. Przypomniało sobie o niej Ministerstwo Obrony Narodowej, bo ma ona strategiczne znacznie dla państwa - prowadzi do Centralnej Składnicy Materiałów Wybuchowych pod Krapkowicami.

PLK ogłosiła już przetarg, żeby wyłonić wykonawcę, który podejmie się remontu. Koszty mogą być spore, bo zarządca linii będzie musiał dodatkowo na nowo utworzyć przejazdy.

- Grunty, gdzie drogi przecinają się z torami kolejowymi, są własnością PLK - tłumaczy Piotr Krywult, dyrektor zakładu PLK w Opolu. - Ani wójt, ani żaden burmistrz nie miał naszej zgody na zaasfaltowanie terenu przez który biegły linie. Wezwiemy samorządowców do usunięcia asfaltu i przywrócenia przejazdów do stanu pierwotnego.
Adam Markiewicz, miłośnik kolei uważa, że będzie z tym sporo pracy.

- W niektórych miejscach teren, po którym biegnie droga został podwyższony nawet o pół metra - dodaje Markiewicz. - Dziś trzeba go obniżyć, co dodatkowo podroży koszty inwestycji.

Bronisław Kurpiela, wójt Strzeleczek tłumaczy, że musiał wyrównać teren w tych miejscach, bo przejazdy znajdowały się zbyt nisko w stosunku do drogi.

- Ludzie zahaczali w tych miejscach podwoziem i niszczyli samochody - tłumaczy. - Poza tym przejazdy były w fatalnym stanie.

Wójt zapowiada, że na życzenie PLK może w każdej chwili udrożnić przejazdy. Zajmą się tym najprawdopodobniej bezrobotni, których gmina kieruje do prac interwencyjnych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska