Protokół
Protokół
MKS Kluczbork - Raków Częstochowa 3-4 (2-3)
1-0 Hober - 4., 1-1 Bezerra - 11., 1-2 Pląskowski - 18., 1-3 P. Kowalczyk - 22., 2-3 Sudoł - 36., 2-4 Balogun - 68., 3-4 Burski - 76.
MKS: Abramowicz - Orłowicz, Ganowicz, Sudoł, Bzdęga - Hober (85. Kumiec), Deja, Niziołek, Swędrowski (70. Kojder) - Burski, Jurga (63. Mehlich). Trener Andrzej Konwiński.
Raków: Kos - Mastalerz, Soczyński, da Silva, P. Kowalczyk (46. Łysek) - Napora, Kmieć (88. D. Świerk), Ł. Kowalczyk, Bezerra (76. Ogłaza) - Balogun (70. R. Czerwiński), Pląskowski. Trener Jerzy Brzęczek.
Sędziował Artur Ciecierski (Warszawa). Żółte kartki: Sudoł, Swędrowski - Ł. Kowalczyk, da Silva. Widzów 650.
Piłkarze MKS-u w trzecim kolejnym spotkaniu przegrali różnicą jednej bramki. Porażki bolą tym bardziej, że kluczborczanie prezentują się przyzwoicie i w każdym z meczów mogli pokusić się przynajmniej o remis.
- W piłce nożnej nie przyznaje się jednak punkty za walory estetyczne, tylko wyniki - mówi napastnik MKS-u Piotr Burski. - Te są dla nas wyjątkowo niekorzystne. Aż ręce opadają.
Spotkanie z Rakowem rozpoczęło się znakomicie dla gospodarzy, którzy już 4. min objęli prowadzenie po bramce Wojciecha Hobera. Nikt z miejscowych kibiców nie spodziewał się, że po następnych osiemnastu minutach będzie 3-1… dla częstochowian.
MKS łatwo stracił trzy gole. Przy pierwszym nie popisał się Mateusz Abramowicz, który nie zdołał sparować lekkiego strzału z dystansu Diego Bezerry. Drugi padł po błędzie w ustawieniu obrońców, trzeci po dyskusyjnym rzucie karnym. Sędzia Artur Ciecierski uznał, iż Michał Sudoł faulował Artura Pląskowskiego.
- Arbiter nie musiał używać gwizdka - twierdził Łukasz Ganowicz. - Michał być może zahaczył rywala, ale moim zdaniem nie przewinił. Było to typowe boiskowe starcie.
Sudoł zrehabilitował się w 36. min, zdobywając bramkę kontaktową. Gospodarze dążyli do wyrównania. Tuż przed przerwą Igor Jurga trafił do siatki, lecz sędzia liniowy zasygnalizował wcześniej pozycję spaloną Tomasza Swędrowskiego, z czym zawodnicy z Kluczborka nie potrafili się pogodzić. Mieli rację. Na nagraniu widać, iż Swędrowski w momencie podania znajdował się przed ostatnim obrońcą gości.
- Asystent nie nadążył za akcją i nie wiem, dlaczego podniósł chorągiewkę - dziwił się trener Konwiński. - Było to bardzo ważna sytuacja, która mogła zmienić przebieg spotkania.
W II części miejscowi dominowali i po zaskakującym uderzeniu Rafała Niziołka byli bliscy doprowadzenia do remisu. Wystarczył jednak jeden błąd, by przyjezdni podwyższyli. W 68. min Niziołek stracił piłkę w środku pola. Przejął ją Nigeryjczyk Kayode Balogun, który korzystając z biernej postawy defensorów MKS-u, przeprowadził rajd i pokonał Abramowicza.
- Straciliśmy cztery bramki na własne życzenie - denerwował się Łukasz Ganowicz. - To nie najlepsza wizytówka dla naszej drużyny.
Gospodarze ruszyli do ataku, ale zdołali tylko zmniejszyć rozmiary porażki do jednego trafienia.
- Nie gramy źle, jednak ciągle czegoś brakuje - dodawał Ganowicz. - Przydałoby się więcej konsekwencji i zdecydowania oraz mniej bojaźliwości. Ponadto żeby wygrywać, wszystkie trzy formacje muszą spisywać się dobrze.
W sobotę najbardziej zawiodła defensywa. Strata czterech goli to dla zespołu z Kluczborka rzadkość. Poprzednim razem taką liczbę bramek zaaplikowała I-ligowemu MKS-owi Sandecja Nowy Sącz. Było to… 4. czerwca 2011 roku.
- W obronie zaprezentowaliśmy się tragicznie - nie miał wątpliwości Andrzej Konwiński.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?