Tuberkulina nie dla każdego

Redakcja
- Nie możemy załatwić jej oficjalnie, tylko kombinujemy na różne sposoby - przyznaje Beata Bienias, lekarz pulmonolog z Brzegu.

Nie pytano nas o zdanie
Ireneusz Szczuka z zakładu Epidemiologii Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie:
- W spisie leków przy nazwie tuberkuliny został dodany znaczek xLz, który ogranicza stosowanie jej w lecznictwie otwartym, poza placówkami prowadzącymi szczepienia. Trudno precyzyjnie określić, kiedy to się stało, może kilka lat temu. Dopiero jednak teraz Cefarm zaczął przestrzegać przepisów. Decyzja, że mogą ją mieć tylko punkty szczepień i szpitale, zapadła poza naszymi plecami, nikt się instytutu o zdanie nie pytał. Od lipca wysłaliśmy już szereg listów na ten temat do Ministerstwa Zdrowia, głównego inspektora sanitarnego, ale do dzisiaj nie mamy odpowiedzi.

Zdaniem lekarzy preparat ten powinien być w każdej przychodni, gdyż służy do wykonywania jednego z podstawowych badań w kierunku gruźlicy.
- Można posłać pacjenta do szpitala specjalistycznego, ale po co narażać go na koszty podróży i stres, skoro jesteśmy w stanie taką diagnostykę przeprowadzić na miejscu i niemalże od ręki - dodaje kierowniczka specjalistycznego Zakładu Opieki Zdrowotnej "Beta" w Brzegu.

Tuberkulina służy do dwóch celów: do kwalifikacji do szczepień oraz do diagnostyki, aby sprawdzić, czy ktoś miał kontakt z gruźlicą i czy się nią nie zaraził. Przez całe lata placówki służby zdrowia mogły się w ten preparat zaopatrywać w celach diagnostycznych bez problemu w Cefarmie. W tym roku okazało się, że robiły to... nielegalnie. Tuberkulinę mogą rozprowadzać tylko stacje sanepidu i kierować ją wyłącznie do punktów szczepień w przychodniach i szkołach.
- Te przepisy działają na niekorzyść pacjentów - uważa dr Beata Bienias. - Chodzi zwłaszcza o "dzieci z kontaktu", których jedno z rodziców jest lub było chore. Nie wiemy, czy ma ono odporność czy nie. Wykonanie próby tuberkulinowej pozwoliłoby to szybko wyjaśnić. Poza tym jest to badanie nieszkodliwe, nie obciąża organizmu i można je po roku powtórzyć. Zdjęcie klatki piersiowej wykonuje się u najmłodszych pacjentów dopiero w ostateczności.

Specjalista pulmonolog Justyna Zwolińska, prowadząca indywidualną praktykę lekarską w Strzelcach Op. (w miejsce byłej poradni chorób płuc) tuberkulinę pożyczyła, ale zapas starczy jej tylko do końca grudnia.
- Interweniowałam w Instytucie Chorób Płuc i Gruźlicy w Warszawie. Bez efektu.
- Specjaliści pulmunolodzy powinni mieć dostęp do tuberkuliny, są specjalistami i mają prawo robić odczyny - uważa dr Małgorzata Koblak, kierownik Wojewódzkiej Poradni Chorób Płuc i Gruźlicy w Opolu.
Poradnia ta nie ma problemu z zaopatrzeniem się w tuberkulinę, gdyż mieści się przy Szpitalu Wojewódzkim, więc zamawia ją przez aptekę szpitalną, posiada też punkt szczepień. Podobny kłopot jak w Brzegu i Strzelcach Op. może też wystąpić w Nysie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska