Uchwała u restauratorów

Jan Poniatyszyn
Zarząd Miejski Prudnika zamierza ograniczyć działalność lokali gastronomicznych, ustalając odgórnie czas ich otwarcia.

Burmistrz Prudnika uzasadnia intencje zarządu skargami mieszkańców na zakłócanie im spokoju. - Chcemy rozwiązać ten problem uchwałą rady miejskiej - tłumaczy Zenon Kowalczyk. - Jej podjęcie ułatwi też pracę służbom porządkowym.

Według restauratorów, jest to zamach władz lokalnych na swobodę prowadzenia działalności gospodarczej. Oburza ich też fakt, iż nie traktuje się równo przedsiębiorców z tej branży.
W gminie Prudnik jest 50 różnego rodzaju lokali, w których podaje się alkohol. Projekt uchwały określającej czas otwarcia i zamknięcia każdego z nich zarząd miejski próbował bez powodzenia przeforsować już na sierpniowej sesji rady miejskiej. Rajcy otrzymali wówczas szczegółowy wykaz punktów gastronomicznych wraz z narzuconymi przez urzędników godzinami, w których mają one być czynne. Czas działalności lokali był diametralnie różny, a do dziś nie wiadomo, według jakich reguł został ustalony. Na przykład bar "Osiedle" miał być otwarty od godziny 11.00 do 22.00, podczas gdy znajdująca się za jego ścianą kawiarnia "Kontakt" od 9.00 do 23.00. W obu sprzedaje się piwo i wódkę. Różnie też potraktowano trzy placówki, na które do władz samorządowych wpływa najwięcej skarg: restauracja "Classic" miała być czynna w godzinach 8.00 - 22.00, pub "Green-day" od 11.00 do 22.00, a zlokalizowana na rynku "Concordia" od 10.00 do 24.00.

Radni odrzucili projekt uchwały, uznając, iż ogranicza on swobody obywatelskie oraz działalność gospodarczą. Burmistrz nie daje jednak za wygraną i sprawa ta wróci pod obrady w tym miesiącu:
- Zamierzamy skrócić do godziny 22.00 czas otwarcia tych lokali, które znajdują się w budynkach mieszkalnych lub w ich obrębie - mówi. - Uważam taki akt prawa miejscowego za niezbędny, zwłaszcza jeżeli przyczyni się on do wyeliminowania skarg na uciążliwość placówek gastronomicznych. Liczę, że uchwała ta zostanie przegłosowana we wrześniu.
Inicjatywę Zarządu Miejskiego Prudnika popiera policja. - Rada miejska może i powinna podjąć uchwałę dotyczącą czasu pracy placówek handlowych, usługowych i lokali gastronomicznych - uważa Ryszard Konior, naczelnik sekcji prewencji i ruchu drogowego Komendy Powiatowej Policji w Prudniku. - Ich funkcjonowanie nie może być uciążliwe dla sąsiadów, a swoboda gospodarcza jest jednak ograniczona wolnością innych ludzi. Mieszkańcy wzywają policję, która nie powinna tracić czasu na zajmowanie się tego typu interwencjami.

Właściciele lokali nie zgadzają się na narzucanie im czasu pracy. - Decyzje samorządu lokalnego muszą być zgodne z wydanymi nam przez urząd miasta pozwoleniami na prowadzenie działalności gospodarczej - twierdzi Krzysztof Skrzypek, właściciel hotelu i restauracji "Classic". - W moim zezwoleniu określono głównie normy hałasu, których nie mogę przekroczyć. W centrum Prudnika jest mało takich miejsc, gdzie można spokojnie porozmawiać i potańczyć, a muzyka wcale nie jest zbyt głośna. Mieszkańcy nie mają pieniędzy, dlatego chodzą do lokali tylko w piątki i soboty wieczorem. Zamykanie restauracji o 22.00 doprowadzi mnie do upadku.
Zaniepokojony zamiarami władz gminy jest także Waldemar Mrzygłocki, właściciel motelu i pubu "Green day". - Aby mieć spokój w lokalu i na zewnątrz, zatrudniłem firmę ochroniarską - informuje. - Policję nasyła na mnie ciągle ta sama starsza osoba. Czepia się bez powodu. Mój pub leży przy jednej z głównych ulic miasta, chodzą nią pijacy, a wina za ich zachowanie spada na mnie. Jeśli władze gminy podejmą taką głupią decyzję, to będą musiał zwinąć interes i zwolnić ośmiu pracowników. Oni już byli u burmistrza z petycją w tej sprawie.
Burmistrz Zenon Kowalczyk oświadcza, że nie ustąpi. - Po każdym weekendzie mam w poniedziałek interwencje mieszkańców, narzekających na nocne hałasy z lokali - argumentuje.
Do urzędu miejskiego wpłynęła niedawno kolejna pisemna skarga na właściciela "Classica". Tym razem podpisało ją trzydziestu mieszkańców kamienicy przy ulicy Armii Krajowej, która znajduje się obok restauracji.

- Głośna muzyka, rozmowy i przekleństwa nie dają nam spać po nocach - oburza się jedna z lokatorek. - Hałasu nie tłumią nawet plastikowe okna.
W tej kamienicy jedyną osobą, która się wyłamała i nie podpisała skargi, jest inwalida z parteru. Twierdzi, że głośna muzyka mu nie przeszkadza.
Właściciele lokali ostrzegają, że zaskarżą restrykcyjną uchwałę, godzącą w ich interesy.
- Nie boję się - mówi Zenon Kowalczyk. - Bo nie jest to żaden precedens. Na Opolszczyźnie takie uchwały zostały już podjęte. A każdy sposób prowadzący do celu jest dobry.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska