Upadłość konsumencka - od dziś możesz zbankrutować

Edyta Hanszke
Edyta Hanszke
W opolskim sądzie czeka już 6 wniosków o upadłość konsumencką. Ale mylą się ci, którzy uważają, że bankructwo uwolni ich od konieczności spłaty długów i pozwoli zacząć życie z czystą kartą.

Liczby

Liczby

30 tys. Opolan zalega z płaceniem długów ponad 60 dni.

180 mln złotych - tyle są winni.

6 000 zł - tyle średnio ma do spłacenia nierzetelny dłużnik z Opolszczyzny.

Halina i Ryszard mieszkają w wiosce pod Opolem. Ona ma 65 lat, on 74. Oboje są na emeryturze. Razem dostają z ZUS co miesiąc 3200 zł. Tymczasem na rachunki łącznie z ratami kredytów potrzebują aż 5500 zł.
Umowy kredytowe mają m.in. na lodówkę, pralkę, telewizor z płaskim ekranem, nowy samochód.

- To wszystko dla dzieci - tłumaczą. - Potrzebowały pomocy. Nie mogliśmy im odmówić...

Teraz się głowią, jak poradzić sobie ze spłatą zadłużenia. Dorosłym dzieciom nawet się nie przyznali, że chodzą "po prawnikach", żeby ktoś wyciągnął ich z długów.
- I tak nie mieliby z czego nam dać - przekonuje kobieta. - Mają swoje rodziny, niewiele zarabiają.

Małżeństwo uznało, że głośno reklamowana upadłość konsumencka, która dziś wchodzi w życie, to coś dla nich.
- Pozbędziemy się tego strasznego balastu, który nie pozwala nam spać po nocach - mówią.

Tymczasem procedura jest skomplikowana i bolesna dla dłużników. Wnioski składa się w rejonowych sądach upadłościowych. Kosztuje to 200 zł. Na umorzenie mogą liczyć ci, którzy mają kłopoty ze spłatą rat kredytów z powodu wyjątkowych okoliczności, czyli np. nagłej choroby, niepełnosprawności, utraty pracy z winy pracodawcy, okradzenia. Trudno np. powiedzieć, jak sąd oceni nagłe wzrosty cen walut.

Na skorzystanie z tego prawa nie mogą natomiast liczyć prowadzący działalność gospodarczą (oficjalnie czy nieoficjalnie), ci, którzy ogłaszali upadłość jako prowadzący swoje firmy w ciągu ostatnich 10 lat, ani rolnicy. A także alkoholicy i hazardziści.

Ogłoszenie upadłości nie oznacza nowego startu z czystą kartą. Trzeba spłacać wierzycieli według ustalonego przez sąd planu. Będzie to trwać od 5 do 7 lat. Dopiero po tym można liczyć na umorzenie reszty długów. Sąd najpierw dokładnie nas sprawdzi, także w urzędzie skarbowym.

Gdy ogłosi naszą upadłość, wywiesi informację w swoim budynku, poda ją do gazety ogólnopolskiej, ale - co dziwne - nie do biur informacji gospodarczej, czyli do oficjalnych rejestrów dłużników.

Najcenniejsze są nasze mieszkania, więc one najczęściej będą sprzedawane (przez nas lub syndyka) na pokrycie długów. Zostanie nam z tego kwota w wysokości przeciętnego czynszu za rok najmu.
Wydaje się więc, że w lepszej sytuacji są najemcy mieszkań, bo mogliby nadal je zajmować, w najgorszej - osoby w mieszkaniach lokatorskich. Bo nie dość, że stracą prawo do ich zajmowania, to jeszcze nie otrzymają pieniędzy na wynajęcie nowego lokum.

Upadłość konsumencką można będzie ogłaszać co 10 lat, ale i tu są spore obwarowania.

Jakub Górecki, doradca finansowy z Konsorcjum Prawno-Finansowego Pactum z Opola, zastrzega, że ogłoszenie upadłości to naprawdę ostateczność. - Wiąże się ze stratą mieszkania, najboleśniejszą chyba dla Polaka przywiązanego do własnego lokum - komentuje.
Opisywane przez nas małżeństwo ma mieszkanie warte 160 tys. zł, ale na wieść, że musieliby się go pozbyć, wycofują się z pomysłu ogłoszenia upadłości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska